02-04-2013, 22:29 PM
Od 6 miesięcy obserwuję w moim akwarium dziwne robale, które jednak cały swój czas spędzają na najbrzydszych i ogloniałych liściach Hydrocotyle leucocephalla. Te robale pojawiły się u mnie po ostatnim podaniu rybom mrożonej ochotki, która była mrożona przynajmniej 3 miesiące. Początkowo wyścieliły wąż doprowadzający wodę do filtra - wyczyściłam i ogólnie zniknęły mi z pola widzenia, choć zawsze widziałam kilka osobników, ale jednak ostatnio znów zauważam ich znaczny rozwój.
Przy okazji kontroli rybich kupek pod mikroskopem rzuciłam okiem i na te robale - wyglądają kształtem jak ochotki, ale kolorem to bardziej jak wodzienie, tzn. są w kolorze ecru, ale nie mają takiej intensywnej szczecinki jak wodzienie, a z pyska to typowe ochotki, no ale właśnie nie są czerwone. Jaja idealnie okrągłe, natomiast już dorosłe osobniki robią sobie coś w stylu mieszkanka, jakby kokon w kolorze ciemnego brązu a nawet prawie czerni i tam siedzą, i wystawiają tylko pysk co jakiś czas, a larwy młucą liście, że aż miło, nawet w ich środku widać zieloną treść pokarmową. W toni wodnej widziałam inne dziwy natury (np. jakby mleczno - przeźroczyste ślimaki o ciele jak z gumy, dowolnie zmieniający swój kształt po natknięciu się na jakąś przeszkodę), ale te podejrzane ochotki trzymają się liści.
Co myślicie o tym, że robale się "przebudziły"?
Zastanawiam się też co z tym zrobić i czy to na pewno ochotka albo wodzień? Cieszyć się, że mam darmowe robale czy wywalić, chociaż ryby ich raczej nie ruszają, oprócz gurami, bo robale są dość dobrze przytwierdzone do roślinki.
Boję się pomyśleć ile pasożytów dostało się do mojego akwarium, skoro widać mrożenie bezproblemowo przeżyły te prawdopodobe ochotki. I to pewnie wyjaśnia sprawę pryszczy u mojej skośnopręgiej, gurami i skalara, bo w kupce jak byk są jakieś długie paskudy, niewiele, ale jednak.
Robale na liściach Hydrocotylii:
Skan z książki J. Antychowicza "Choroby ryb akwariowych":
Przy okazji kontroli rybich kupek pod mikroskopem rzuciłam okiem i na te robale - wyglądają kształtem jak ochotki, ale kolorem to bardziej jak wodzienie, tzn. są w kolorze ecru, ale nie mają takiej intensywnej szczecinki jak wodzienie, a z pyska to typowe ochotki, no ale właśnie nie są czerwone. Jaja idealnie okrągłe, natomiast już dorosłe osobniki robią sobie coś w stylu mieszkanka, jakby kokon w kolorze ciemnego brązu a nawet prawie czerni i tam siedzą, i wystawiają tylko pysk co jakiś czas, a larwy młucą liście, że aż miło, nawet w ich środku widać zieloną treść pokarmową. W toni wodnej widziałam inne dziwy natury (np. jakby mleczno - przeźroczyste ślimaki o ciele jak z gumy, dowolnie zmieniający swój kształt po natknięciu się na jakąś przeszkodę), ale te podejrzane ochotki trzymają się liści.
Co myślicie o tym, że robale się "przebudziły"?
Zastanawiam się też co z tym zrobić i czy to na pewno ochotka albo wodzień? Cieszyć się, że mam darmowe robale czy wywalić, chociaż ryby ich raczej nie ruszają, oprócz gurami, bo robale są dość dobrze przytwierdzone do roślinki.
Boję się pomyśleć ile pasożytów dostało się do mojego akwarium, skoro widać mrożenie bezproblemowo przeżyły te prawdopodobe ochotki. I to pewnie wyjaśnia sprawę pryszczy u mojej skośnopręgiej, gurami i skalara, bo w kupce jak byk są jakieś długie paskudy, niewiele, ale jednak.
Robale na liściach Hydrocotylii:
Skan z książki J. Antychowicza "Choroby ryb akwariowych":