09-03-2015, 12:01 PM
Od tego czasu działy się tu różne cuda wianki. Nie pisałam bo w sumie tak sobie myślę, że nikt tutaj nie jest zainteresowany częstymi esejami pt. "amerykańska telenowela" Nie wiem czy ktoś czyta bo dyskusji o tym nie ma
Niestety przy próbie łączenia doszło do wypadku w którym została zabita moja samica cutteri. Z samcem swoim musiała być chwilę razem w wiadrze i on ją tam ze stresu zatłukł ;/ Od tego czasu żadnych ryb nie trzymam w wiadrach razem przy aklimatyzacjach czy coś. Nawet w krótkim czasie jak widać może nastąpić taki nieprzyjemny wypadek a człowiek nie zdąży zareagować.. W każdym razie postanowiłam wtedy, że w baniaku zmienię całkiem obsadę i wylądowała tam parka nanoluteusów, parka młodziutkich cutteri (mój dorosły samiec zmienił szkło i właściciela) oraz parka "eliot". Meeki trafiły do innego mojego baniaka. Obsada taka była tutaj do niedawna ale nie sprawdziła się. Cutteri mimo że młode zdominowały resztę ryb a elioty wolały siedzieć poukrywane i wychodziły tylko na karmienie. Zachowywały się tak samo nawet jak odłowiłam parkę cutteri a reszta ryb w baniaku sobie beztrosko pływała. Wniosek: faktycznie za małe szkło dla nich. Od jakiś 2 tygodni eliot już tu nie ma a wróciły meeki oraz doszły myrnae. I to połączenie póki co sprawdza się rewelacyjnie. Nanoluteusy mają swoją grotę i małe terytorium po prawej stronie akwa, myrnae to samo po lewej a meeki mają środkowy rewir. Wszystkie ryby super się dogadują. Bronią swoich miejsc wzajemnie ale nie ma bitw na śmierć i wielkich prób dominacji. Myrnae od razu się wytarły i teraz od kilku dni prowadzają na spacerki swoje domowe przedszkole Meeki same szykują się do tarła a nanoluteusy też coś kombinują. Ta obsada tu już zostaje, nie zamierzam nic ruszać.
Z ciekawostek to powiem, że wpuściłam meeki i myrnae przed odłowieniem eliot i o ile cała reszta ryb sobie bez krwi wywalczyła terytoria na nowo w ciągu kilku godzin, tak samiec meeki z samcem eliota toczyli wielką bitwę o dominację w baniaku. Gdybym nie odłowiła eliotów, to by skończyło się na bank śmiercią któregoś samca. To był dokładnie ten sam rodzaj walki jak w listopadzie co tu pokazywałam na filmie walkę samca meeki z samcem cutteri.
Ogólnie z CA to jest ciężki temat jeśli chodzi o łączenie ryb, mieszanie obsadami, dobieranie wszystkiego tak aby się nie pożarły. To strasznie charakterne ryby. Najlepiej trzymać obsadę od grup małych szkrabów i potem stopniowo redukować. Zabawy w łączenie dobranych parek to wyższy level i tu już trzeba mieć nerwy ze stali i inne baniaki wolne aby w razie czego móc reagować i rozdzielać agresorów. A tzw. "małe CA" to ryby, które właśnie swój mały rozmiar rekompensują ciągłą agresją i ciągłą potrzebą walki o własne terytoria. Wśród akwarystów panuje taki fajny mit, że to te większe ryby z CA typu Vieja są takie strasznie agresywne wobec siebie i to ich trzymanie w akwarium przysparza nerwów itd. Dla mnie to mit. Te ryby są owszem agresywne ale z reguły tylko podczas tarła, gdzie faktycznie może skończyć się śmiercią samicy albo innych ryb. Może ale nie musi, to tylko najbardziej pesymistyczna wersja a nie stała reguła. Jeśli poogląda się filmy różnych osób które mają "krówki", to jednak widać na nich sielankę, pływają sobie takie cielaczki po całym baniaku, nic się nie dzieje szczególnego, czasem się trochę skubną. Natomiast małe ryby z CA to wariaty, na każdym niemal filmie widać wielką obronę własnego kamyczka nawet mimo braku jaj czy piksli.
Niestety przy próbie łączenia doszło do wypadku w którym została zabita moja samica cutteri. Z samcem swoim musiała być chwilę razem w wiadrze i on ją tam ze stresu zatłukł ;/ Od tego czasu żadnych ryb nie trzymam w wiadrach razem przy aklimatyzacjach czy coś. Nawet w krótkim czasie jak widać może nastąpić taki nieprzyjemny wypadek a człowiek nie zdąży zareagować.. W każdym razie postanowiłam wtedy, że w baniaku zmienię całkiem obsadę i wylądowała tam parka nanoluteusów, parka młodziutkich cutteri (mój dorosły samiec zmienił szkło i właściciela) oraz parka "eliot". Meeki trafiły do innego mojego baniaka. Obsada taka była tutaj do niedawna ale nie sprawdziła się. Cutteri mimo że młode zdominowały resztę ryb a elioty wolały siedzieć poukrywane i wychodziły tylko na karmienie. Zachowywały się tak samo nawet jak odłowiłam parkę cutteri a reszta ryb w baniaku sobie beztrosko pływała. Wniosek: faktycznie za małe szkło dla nich. Od jakiś 2 tygodni eliot już tu nie ma a wróciły meeki oraz doszły myrnae. I to połączenie póki co sprawdza się rewelacyjnie. Nanoluteusy mają swoją grotę i małe terytorium po prawej stronie akwa, myrnae to samo po lewej a meeki mają środkowy rewir. Wszystkie ryby super się dogadują. Bronią swoich miejsc wzajemnie ale nie ma bitw na śmierć i wielkich prób dominacji. Myrnae od razu się wytarły i teraz od kilku dni prowadzają na spacerki swoje domowe przedszkole Meeki same szykują się do tarła a nanoluteusy też coś kombinują. Ta obsada tu już zostaje, nie zamierzam nic ruszać.
Z ciekawostek to powiem, że wpuściłam meeki i myrnae przed odłowieniem eliot i o ile cała reszta ryb sobie bez krwi wywalczyła terytoria na nowo w ciągu kilku godzin, tak samiec meeki z samcem eliota toczyli wielką bitwę o dominację w baniaku. Gdybym nie odłowiła eliotów, to by skończyło się na bank śmiercią któregoś samca. To był dokładnie ten sam rodzaj walki jak w listopadzie co tu pokazywałam na filmie walkę samca meeki z samcem cutteri.
Ogólnie z CA to jest ciężki temat jeśli chodzi o łączenie ryb, mieszanie obsadami, dobieranie wszystkiego tak aby się nie pożarły. To strasznie charakterne ryby. Najlepiej trzymać obsadę od grup małych szkrabów i potem stopniowo redukować. Zabawy w łączenie dobranych parek to wyższy level i tu już trzeba mieć nerwy ze stali i inne baniaki wolne aby w razie czego móc reagować i rozdzielać agresorów. A tzw. "małe CA" to ryby, które właśnie swój mały rozmiar rekompensują ciągłą agresją i ciągłą potrzebą walki o własne terytoria. Wśród akwarystów panuje taki fajny mit, że to te większe ryby z CA typu Vieja są takie strasznie agresywne wobec siebie i to ich trzymanie w akwarium przysparza nerwów itd. Dla mnie to mit. Te ryby są owszem agresywne ale z reguły tylko podczas tarła, gdzie faktycznie może skończyć się śmiercią samicy albo innych ryb. Może ale nie musi, to tylko najbardziej pesymistyczna wersja a nie stała reguła. Jeśli poogląda się filmy różnych osób które mają "krówki", to jednak widać na nich sielankę, pływają sobie takie cielaczki po całym baniaku, nic się nie dzieje szczególnego, czasem się trochę skubną. Natomiast małe ryby z CA to wariaty, na każdym niemal filmie widać wielką obronę własnego kamyczka nawet mimo braku jaj czy piksli.