Napisałem o tarle (wyprowadzeniu z gniazda narybku) cutteri. Mnie w każdym razie zaskoczyły, pozytywnie zaskoczyły.
U Ciebie może być inny układ sił, przynajmniej na początku - meeki bardzo dobrze znają kształty zbiornika, jego elementy zabudowania (nawet, jak je poprzemieszczasz), cykle oświetlenia, pory karmienia, parametry wody, no i... Ciebie. Cutteri będą musiały się z tym wszystkim oswoić.
Generalizując, jestem pod wrażeniem wszystkich zebrowatych. Poprzednio zaskoczyły mnie swoją bezkompromisową postawą rodzicielską nanoluteusy. Tacy zawodowi fajterzy boksu tajskiego. Mali, niepozorni, a w ciągu sekundy ich oba piszczele mogą wylądować na szczęce przeciwnika - jak się nie zna tajników technicznych, nie ma podobnej szybkości, lepiej obchodzić dalekim łukiem, nawet jak się jest bokserem wagi ciężkiej - takim Jack'iem Dempsey'em.
Na szczęście masz dobrze zabudowany zbiorniczek, aż po lustro wody (to też jest istotne, choć często bagatelizowane). Przy czym, zawsze namawiam do hodowli trzech par a nie dwóch. Kiedy są dwie, o zbliżonych "parametrach" , pierwsza wycierająca się na ogół szybko terroryzuje drugą (nawet ciut większą).
Mnie jakoś wewnętrznie ciągnie w stronę zbiorników jednogatunkowych (chociaż w naturze takie akweny nie występują). Teraz w tym akwarium 1200l pływa tylko para managuańskich z młodymi i mam spokój, zwłaszcza, że parę mam bardzo, bardzo zgodną. Akwa jest trochę puste, albo ryby jeszcze za małe. Kolejna obsada też raczej będzie monogatunkowa, ale składająca się z większej ilości ryb, najlepiej 8-12 sztuk. Sorry za OT.
U Ciebie może być inny układ sił, przynajmniej na początku - meeki bardzo dobrze znają kształty zbiornika, jego elementy zabudowania (nawet, jak je poprzemieszczasz), cykle oświetlenia, pory karmienia, parametry wody, no i... Ciebie. Cutteri będą musiały się z tym wszystkim oswoić.
Generalizując, jestem pod wrażeniem wszystkich zebrowatych. Poprzednio zaskoczyły mnie swoją bezkompromisową postawą rodzicielską nanoluteusy. Tacy zawodowi fajterzy boksu tajskiego. Mali, niepozorni, a w ciągu sekundy ich oba piszczele mogą wylądować na szczęce przeciwnika - jak się nie zna tajników technicznych, nie ma podobnej szybkości, lepiej obchodzić dalekim łukiem, nawet jak się jest bokserem wagi ciężkiej - takim Jack'iem Dempsey'em.
Na szczęście masz dobrze zabudowany zbiorniczek, aż po lustro wody (to też jest istotne, choć często bagatelizowane). Przy czym, zawsze namawiam do hodowli trzech par a nie dwóch. Kiedy są dwie, o zbliżonych "parametrach" , pierwsza wycierająca się na ogół szybko terroryzuje drugą (nawet ciut większą).
Mnie jakoś wewnętrznie ciągnie w stronę zbiorników jednogatunkowych (chociaż w naturze takie akweny nie występują). Teraz w tym akwarium 1200l pływa tylko para managuańskich z młodymi i mam spokój, zwłaszcza, że parę mam bardzo, bardzo zgodną. Akwa jest trochę puste, albo ryby jeszcze za małe. Kolejna obsada też raczej będzie monogatunkowa, ale składająca się z większej ilości ryb, najlepiej 8-12 sztuk. Sorry za OT.
Pozdrawiam,
Darek
Darek