Przez dwa tygodnie miałem w akwarium 1200l (200x100x60h) dosyć przypadkowy zestaw CA. Głównie "mała" CA, ale musiałem przetrzymać tam także parę managuańskich (samiec 23-24cm, samica 15-16cm).
W jednym dniu wytarły się managuańskie i niebieskołuskie (ich gniazda były po przekątnej dna). Trzy doby po nich ikrę złożyły cutteri, w centralnej części zbiornika - równiusieńko pomiędzy gniazdami Parachromis i Rocio. Pomyślałem, że zwariowały, ale... .
W mniejszych zbiornikach, dotychczas spokojny samiec managuańskiej, zabił o połowę mniejszą od siebie samicę niebieskołuskiej (przez pół dnia pływał z nią w pysku). Sytuacja mnie zaskoczyła, ponieważ wiele ryb było mniejszych od niebieskołuskiej, a nie były obiektem takiej agresji. Kiedy wypluł jej ciało, wszystko się wyjaśniło, ponieważ drugą połowę dnia przesuwał i obracał kokosa, w którym były larwy niebieskołuskich. Samca Rocio nie ruszył, bo ten pływał w promieniu do 60 cm od kokosa. Samica w czasie tarła prawie w ogóle go nie opuszczała. Pomimo, że kokos ma dwa otwory, to musiała dać się złapać (najprawdopodobniej w akcie desperacji atakowała jego pysk).
Kiedy managuańskie zaczęły oprowadzać maluchy po całym akwarium, wypłynęły z kokosa (identycznego, jak ten od niebieskołuskich) młode cutteri. Przez kilka dni (do czasu oddania całej "małej" CA) para cutteri (o połowę mniejsza od pary niebieskołuskich) i stadko ich młodych nieprzerwanie funkcjonowały w centralnej części zbiornika, bez żadnych widocznych strat.
Około trzydzieści ryb w zbiorniku, a te były najmniejsze. Ich siła polegała na niebywałym temperamencie. Jako jedyny gatunek, niemal cały czas robiły pełne "ósemki". Jako para, były bardzo zgrane i niebywale bitne. Co jakiś czas przepływały koło ich gniazda managuańskie (2 + 1000+) i wszystkie konfrontacje kończyły się jedynie na stroszeniu pokryw skrzelowych. Samiec managuańskiej ma potężne przyspieszenie, ale cutteri były zawsze dwie i błyskawicznie przemieszczały się dookoła jego ciała (samica niebieskołuskiej musiała atakować głównie frontalnie).
W tym samym czasie pięć spokrewnionych z Twoimi meeki, w tym dwie dobrane pary, przepychały się między sobą, nie wykazując specjalnej agresji pozagatunkowej.
Godzinę prawdy będziesz miała dopiero w czasie tarła, po wyprowadzeniu narybku z gniazda. Możesz być zaskoczona. Powinnaś na pierwsze dni zaaranżować rewir o minimalnych wymiarach 40x40cm.
Ps.
Piękny zbiornik.
W jednym dniu wytarły się managuańskie i niebieskołuskie (ich gniazda były po przekątnej dna). Trzy doby po nich ikrę złożyły cutteri, w centralnej części zbiornika - równiusieńko pomiędzy gniazdami Parachromis i Rocio. Pomyślałem, że zwariowały, ale... .
W mniejszych zbiornikach, dotychczas spokojny samiec managuańskiej, zabił o połowę mniejszą od siebie samicę niebieskołuskiej (przez pół dnia pływał z nią w pysku). Sytuacja mnie zaskoczyła, ponieważ wiele ryb było mniejszych od niebieskołuskiej, a nie były obiektem takiej agresji. Kiedy wypluł jej ciało, wszystko się wyjaśniło, ponieważ drugą połowę dnia przesuwał i obracał kokosa, w którym były larwy niebieskołuskich. Samca Rocio nie ruszył, bo ten pływał w promieniu do 60 cm od kokosa. Samica w czasie tarła prawie w ogóle go nie opuszczała. Pomimo, że kokos ma dwa otwory, to musiała dać się złapać (najprawdopodobniej w akcie desperacji atakowała jego pysk).
Kiedy managuańskie zaczęły oprowadzać maluchy po całym akwarium, wypłynęły z kokosa (identycznego, jak ten od niebieskołuskich) młode cutteri. Przez kilka dni (do czasu oddania całej "małej" CA) para cutteri (o połowę mniejsza od pary niebieskołuskich) i stadko ich młodych nieprzerwanie funkcjonowały w centralnej części zbiornika, bez żadnych widocznych strat.
Około trzydzieści ryb w zbiorniku, a te były najmniejsze. Ich siła polegała na niebywałym temperamencie. Jako jedyny gatunek, niemal cały czas robiły pełne "ósemki". Jako para, były bardzo zgrane i niebywale bitne. Co jakiś czas przepływały koło ich gniazda managuańskie (2 + 1000+) i wszystkie konfrontacje kończyły się jedynie na stroszeniu pokryw skrzelowych. Samiec managuańskiej ma potężne przyspieszenie, ale cutteri były zawsze dwie i błyskawicznie przemieszczały się dookoła jego ciała (samica niebieskołuskiej musiała atakować głównie frontalnie).
W tym samym czasie pięć spokrewnionych z Twoimi meeki, w tym dwie dobrane pary, przepychały się między sobą, nie wykazując specjalnej agresji pozagatunkowej.
Godzinę prawdy będziesz miała dopiero w czasie tarła, po wyprowadzeniu narybku z gniazda. Możesz być zaskoczona. Powinnaś na pierwsze dni zaaranżować rewir o minimalnych wymiarach 40x40cm.
Ps.
Piękny zbiornik.
Pozdrawiam,
Darek
Darek