(30-04-2014, 10:50 AM)Kierowca Bombowca napisał(a): "Najczęściej atakowanym narządem są płetwy, dlatego też jeśli uda się zdiagnozować chorobę we wczesnym stadium to można odciąć ostrymi nożyczkami brzegi płetwy"-cytat z superakwarium.pl. Przyznam ,że o tym nie słyszałem.
To tak jakby na opryszczkę polecić wycięcie zarażonych miejsc...
W przypadku limfo wycięcie narośli to tylko maskowanie efektu- wirus jest w całej rybie. A jak jest u jednej ryby to i raczej we wszystkich akwariach.... :/
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9
Dzięki temu można zwrócić uwagę na te genialnie postrzępione końcówki p. grzbietowej i odbytowej Ktoś mógłby powiedzieć "jak nie u dzikiej ryby" I po co komu ulepszenia w postaci form hodowlanych?
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
(30-04-2014, 10:50 AM)Kierowca Bombowca napisał(a): "Najczęściej atakowanym narządem są płetwy, dlatego też jeśli uda się zdiagnozować chorobę we wczesnym stadium to można odciąć ostrymi nożyczkami brzegi płetwy"-cytat z superakwarium.pl. Przyznam ,że o tym nie słyszałem.
To tak jakby na opryszczkę polecić wycięcie zarażonych miejsc...
W przypadku limfo wycięcie narośli to tylko maskowanie efektu- wirus jest w całej rybie. A jak jest u jednej ryby to i raczej we wszystkich akwariach.... :/
U mnie obcinanie zaatakowanych pletw u ryb morskich z gatunku Chelmon rostratus ratowalo im zycie. W przypadku pozostawienia pletw wirus rozwijal sie bardzo szybko i oslabiona ryba padala. Gdy odcinalem zaatakowany fragment pletwy ryba dochodzila do siebie. Sprawdzalem to na kilku swiezo zaimportowanych osobnikach. Mysle ze duzo zalezalo od tego ze ryba byla bardzo oslabiona po imporcie i system odpornosciowy nie mogl poradzic sobie z atakiem wirusa. Gdy narosl byla usuwana ryba zdazyla dojsc do siebie i nowe narosla nie pojawialy sie.