• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy

#53
7.03

Dzisiejszy dzień nie zaczął się wcale optymistycznie, bo obudził nas deszcz, który utrzymywał się gdzieś do godziny 10.00 - 10.30, a który od czasu do czasu zmieniał się w zlewę.

   

Jak co dzień zjedliśmy śniadanko, ale tym razem zrobiliśmy go już sami. Łojciec zrobił jajecznicę i do tego była kawka, sok.

W naszym przepastnym apartamencie żeby zjeść śniadanie musieliśmy robić to na raty, ponieważ duża cześć blatu zajęta była przez kompy, ładowarki, kamerki i inne wynalazki techniki.

Po pewnym czasie powstał w naszych głowach plan, że podjedziemy nad jezioro Arenal i dowiemy się jak zorganizować połowy na jeziorze. Droga przeszła gładko i w miarę oddalania się od La Fortuna rozpogadzało się. Droga poradziła przez jebutną tamę, a naszym oczom ukazała się z jednej strony piękna panorama jeziora, a z drugiej ledwo widoczny potoczekZawstydzony. Zauważyliśmy też miejsce gdzie znajdowało się dużo łodzi, więc postanowiliśmy tam właśnie podjechać, żeby czegoś się dowiedzieć. Filo z Kobuzem poszli gadać i dowiedzieli się tyle, że dzisiaj nie załatwimy tutaj niczego i mamy podjechać do wioski, która znajdowała się po drugiej stronie jeziora, gdzie podobno mieszka rybak, który możne nam zorganizować połowy. 

No ujmę to tak ch.. w d..., a głupiemu radość. Łojciec już zaczął marudzić: ja pierd...ile będę tutaj siedzieć, zaraz dostanę duszności. Się pytam w Toyocie, Ty się dobrze czujesz? On na to ch....z Toyotą, jedźmy, zwiedzajmy, chodźmy do lasu, nazbierajmy grzybów, najaramy się i od razu Dovii zobaczymyBoisie. Se myślę, jarał coś na śniadanie, tylko się nie przyznał, a może na głodzie jest, bo jeszcze browara się nie napił.... ciśnienie mu spadło bo chłopaki wrócili i zaczęło się coś dziać. 
Się pytamy i co: Na to Kobuz, ze jakiś babo - chłop powiedział, że jak ryby Guapote to z powrotem....i w tamtym kierunku pokazywał ręką.

Dobra zawróciliśmy i skleciliśmy zaraz za tama w prawo, jedziemy, jedziemy, droga się kurde kończy, zaczyna szutr, potem szutr i dziury, potem dziury i coraz mniej szutru. Łojciec zaczął marudzić: ja pierd....dlaczego tak powoli, dlaczego nie ma nic co się rusza, ja już chcę wyjść z samochodu. Po drodze przemknęliśmy przez dwie ładne rzeczki, do których był bezpośredni zjazd - idealnie pomyśleliśmy. Przyjechaliśmy na miejsce do tej miejscowości, przy czym najpierw ją minęliśmy, bo myśleliśmy że nie o to kamon, w tym temacie, ale dalej był tylko sam las, który od czasu do czasu otwierał się pięknym widokiem na jezioro.... gdyby nie fakt, ze znajdowały się tam kajmany, to można by było pochodzić gdzie nie gdzie....

Zatrzymaliśmy się przy jedynym chyba wówczas otwartym obiekcie - wypożyczalni kajaków. Facet nam powiedział UWAGA, musicie się wrócić nad jezioro (z miejsca skąd przyjechaliśmy) i zapytać o Belga.... DOBRA...

Łojciec zaczął marudzić: ja pierd..... ile jeszcze będę siedzieć w tym samochodzie. czuje się jak więzień. Mówię mu, otwórz se okno, wyjdź, ale nie...będzie jęczeć....mówię mu browara się napij. Mówi wypiłem już, się pytam: wszystko, a On na to: a co miałem robić, jak siedzę i siedzię i siedzę....

Pojechaliśmy z powrotem....po drodze zatrzymaliśmy się nad jedną z rzek, myśląc, że coś zobaczymy. Tym czasem woda miała temp 22 stopni i nie było w nich kompletnie nic...

   

No to zapakowaliśmy się i w drogę. Na miejscu zapytaliśmy jednak innego gościa, ale tym razem o Belga i on, zrobił to co facet powinien zrobić od razu: wziął za telefon i zrobił calla...po chwili rozmawiałem już z DuńczykiemRotfl, jak mi się wydawało (bo powiedział że mówi po duńsku) który okazał się być Belgiem, właśnie tym Belgiem na którego mieliśmy trafić od razu. Dowiedzieliśmy się ile chciał, za odłowy, umówiliśmy się na konkretną godzinę i wsio. Wróciliśmy do La Fortuna na obiad.

   

Tym razem wybraliśmy inną knajpę. Pozwoliliśmy Łojcowi, żeby coś wybrał. Miejsce było, urokliwe jak każde w zasadzie w tym mieście. Zamówiliśmy obiad i wróciliśmy do naszego wypasionego apartamentowca.

Dzień się dłużył, jedni byli happy , a inni uważali za stracony, ale ja sobie tak myślę, że w sumie nie do końca taki był. 

Popołudniu z braku laku, postanowiliśmy pojechać poszukać rzek, które ewentualnie nadawałyby się do oglądania ryb. Niestety, ale z uwagi na deszcze, wszystkie jak jeden mąż, były strasznie brudne i nie było co się nawet zatrzymywać - a mieliśmy takie nadzieje - ale jak się to mówi, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło....
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Wiadomości w tym wątku
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 21-03-2020, 15:08 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez sbc - 21-03-2020, 15:34 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 21-03-2020, 16:21 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez tatakuby - 21-03-2020, 21:16 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez Ruki - 22-03-2020, 01:42 AM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 22-03-2020, 17:32 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 22-03-2020, 17:37 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 23-03-2020, 20:30 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 24-03-2020, 11:38 AM
RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - przez mady haze - 05-04-2020, 20:05 PM

Skocz do:


Browsing: 2 gości