• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy

#8
01/03

Dolecieliśmy po 10.5h lotu z Madrytu, ale zmęczeni i nadal ubrani jakby tutaj była zima czy co. 

Zaczęła się zabawa na lotnisku. Silip uprzedzał nas kilkukrotnie przed wylotem, żeby Go pilnować, bo gubi wszystko co tylko możliwe. Mieliśmy to na uwadze, ale bez jaj.

A tu się okazało, że się ziściło. Kontrola paszportowa. Nie dosyć, że podeszliśmy we dwójkę jak małżeństwo do okienka i strażnik miał problem, ale Silip ni chuja w ich języku - tylko po polsku - więc se pogadali na migi to przy okazji podawania paszportu, jak Coperfield podał również swoją kartę kredytową. Nie wiem czy chciał już kogoś przekupić czy co, ale w każdym razie, odchodząc od okienka nie miał tej karty.

Na szczęście okazało się, ze dobrzy ludzi tam pracują i mu zwrócili, ale polew był. Odebraliśmy bagaże. Lotnisko nie duże - taki Poznań sądzę, może trochę większe.

Postanowiliśmy kolektywnie wymienić kasę. Była kurwa promocja, która się okazała żadną tam promocją, ale i tak kasę potrzebowaliśmy. 

Podszedłem ja do kasy. Każdy podał mi po 100 dolców i poszło - raz dwa, zajebiście szybko. To poszliśmy ucieszenie, ze wszystko ok. Przeszliśmy przez ostatnia kontrolę i w końcu ziemia kostarykańska.

Tym czasem zatrzymałem się żeby poczekać na resztę i ktoś puka do okna. Se myślę o co kamon. A gość mi mówi, że zostawiłem telefon przy okienku i że teraz to się już wrócić nie mogę, tylko muszę czekać na Policję, zęby mi go przyniosła. Se myślę, ja pierdole ty matole, czegoś się śmiał z Silipa, jak sam jesteś jak zaginiony w akcjiBoisie.

Chłopaki przeszli, a ja czekam, czekam, czekam. Se myślę kurwa ile jeszcze. Czekałem jakieś 15 minut, zanim odległość 10 m pokona jeden z policjantów. Wylegitymował mnie, zrobił zdjęcie paszportu, telefonu i życzył mi miłego dnia. 

Dowiedzieliśmy się potem, ze dla nich czas to sprawa zupełnie mało istotna.

No nic, ale jesteśmy. To teraz co robimy. Miał po nas przyjechać umówiony rzekomo przez Łobuza kierowca, żeby zabrać nas do pięciogwiazdkowego apartamentu w miejscowości (chyba) lub dzielnicy San Jose zwaną Alajuela, ale ja ją nazwałem bosko Alleluja.

Okazało się, że jak lecieliśmy sobie i mieliśmy wyłączone telefony, to se gość wysłał smsa, żebyśmy dali znać jak wylądujemy, to wówczas po nas przyjedzie. A kiedy towarzystwo to odkryło???? jak se już czekało. 

To nic jednak w porównaniu z tym, ze nikt nie mógł odesłać mu smsa, bo nasze super wypasione komórki nie działały w tym kraju jakoś chcą wysłać na ich numer smsa. Na szczęście jeden z dobrych ludzi: UWAGA: pożyczył nam swój telefon i zadzwoniliśmy do gościa, ze se czekamy w słońcu na niego. Dobra - będzie za 5min.

Przyjechała Jego żona - kurwa mini samochodemBoisie. Ja nie wiem jak ten Łobuz gadał z nimi, ale chyba wyszli z założenia że sam przyjechał, no bo babka niewysoka, stoi przed nami i mówi ni chuja, nie wejdziecie wszyscy na raz. Co tu robić, co tu robić.... i oto kurwa zaczarowany ołówek się w Niej obudził i mówi - taxi weźmiemyHura. To wzięliśmy i wysiedliśmy po 10 minutach jazdy pod wypasionym apartamentowcem. Mówię Wam kurwa Łobuz jak go zamawiał to na pewno nie maił na myśli - wypoczynku naszego, tylko wręcz odwrotnie. Miał z 10 m2 i łazienkę skompromitowaną do minimum. Mrówki wszędzie łaziły, ale byliśmy tak zmęczeni że pitok z tym. To tylko jedna noc.

Rodzina bardzo sympatyczna. Córeczka mówiła w języku angielskim, więc poza Silipe i Ojcem wszyscy rozumieli. Zapytaliśmy gdzie knajpę oraz o sklep gdzie moglibyśmy kupić kartę telefoniczną. Wszystko było dla nas mega jasne...

Szybkie odświeżenie,przebieranko i od razu jako 4 białych wtopiliśmy się w tkankę miejską. To gdzie idziemy padło pytanie.

Ja ryb nie jadam, Silip też nie chciał. Pani powiedziała, ze nie daleko, jakieś 300m od naszej stancji była fajna knajpa włoska. Włoska, włoska kurwa włoska kuchnia, to było to czego potrzebował mój organizmHahaHahaHaha. Zaczęło się już ściemniać, to idziemy. Idziemy. Idziemy. Idziemy. Fajne miasteczko. Wszytko kurwa za kratami i 1 piętrowe w większości. Model domu: taras na całej szerokości, a potem pitok wie jak głębokie - różnie głębokie. 

   

Idziemy. O sklep z browarem, ale głodni jesteśmy. Minęliśmy kładkę na drogą - tam była pizzeria, se myślimy może to właśnie o to im chodziło. To wracamy. Podeszliśmy, a tutaj knajpa jak się patrzy: lada, piec i kurwa nie ma gdzie siedzieć. Delivery type of pizza restaurant. Se myślimy - do wyboru mamy jeszcze tylko kurczaki z coś jakby KFC, ale pachniało jak olej stary. To pizza!!!! To ile bierzemy - każdy po jednej? Po rozmowie z Panią, która pokazała nam rozmiary pizz zamówiliśmy dwie - każdy zje połowę. Policzyliśmy, zapłaciliśmy i wyszło, że w sumie ceny jak w Polsce, także spox. Poszliśmy na mały spacer, ale nie zaszliśmy zbyt daleko. To wracamy. Patrzymy, a my mamy jedną kurwa pizze w cenie dwóch!!!! Ja pierdole se myślimy - DROGO!!!!! Pizza: ciasto cienkie, salami ichniejsze, czy pitok wie co to było i kurwa dwa kilogramy sera!!!!!!!. Jak odrywaliśmy kawałki to ser spływał z nich jak jakaś polewa z lodów. Masakra. Jak skończyliśmy jeśli pizzę, zostały jeszcze dwa kawałki. Okazało się, że nagle kurwa głód przeszedł. Resztę oddaliśmy bezdomnemu, który wcześniej prosił nas o coś do jedzenia.

   

No i se pochodziliśmy, najedliśmy się i wróciliśmy co apartamentu, ale wcześniej kupiliśmy browary. Wchodzimy do sklepu a tu Chińczycy. Okazało się dużo później, że na Kostaryce jest pierdylion Chińczyków. Mafia ich ściąga, pomaga założyć biznes, a potem przez 10 lat go spłacają, w zamian za fałszywe papiery i opiekę. Oczywiście musza płacić czynsz od obrotu - o ile pamiętam 20-30%.

Siilp był zniesmaczonyTak, tym bardziej, że byli wszędzie - nie dosyć, że w Warszawie gdzie ostatnio pracował, to jeszcze chcąc uciec od Azji Polskiej,  kurwa jak bumerang pojawili się za Nim w Kostaryce, ale zapewne sam opisze ten aspekt.

Kupiliśmy browar - Imperial - się okazał sikaczem strasznym - i poszliśmy na nasza werandę - odpoczywać i pić... bo jutro każdy miał w głowach PRZYGODY CZAS ROZPOCZĄĆ.

   
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Wiadomości w tym wątku
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 21-03-2020, 15:08 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez sbc - 21-03-2020, 15:34 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 21-03-2020, 16:21 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez tatakuby - 21-03-2020, 21:16 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez Ruki - 22-03-2020, 01:42 AM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez mady haze - 22-03-2020, 16:29 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 22-03-2020, 17:32 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 22-03-2020, 17:37 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 23-03-2020, 20:30 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 24-03-2020, 11:38 AM

Skocz do:


Browsing: 2 gości