19-03-2012, 23:24 PM
Od dawna planowałem dokupić do mojej obsady ryby pływające ławicowo i gatunkiem, który pasuje biotopowo do AC jest gatunek Astyanax. Ponieważ poszukiwania tych ryb stanęły w martwym punkcie postanowiłem na próbę wpuścić ich wizualne odpowiedniki czyli Hemigrammus caudovittatus - Zwinniki ogonopręgie. W sklepie, w którym znalazłem największe z oferowanych mieli jedynie 5 sztuk. Ryby, które w sklepowym akwarium wydawały się dosyć wyrośnięte po wpuszczeniu do zdecydowanie większych pielęgnic nagle jakby się skurczyły .
Po wpuszczeniu pielęgnice praktycznie nie interesowały się nowymi współlokatorami, zwinniki po kilku godzinach pływały już pięknie w małej ławicy i nie zanosiło się na nic złego. Sielanka trwała jednak nie długo, zaraz po zgaszeniu światła w akwarium zwinniki zostały całkowicie zdezorientowane, błyskawicznie i chaotycznie zaczęły pływać przy dnie szukając schronienia co okazało się dla nich zgubne. Dwa z nich zostały niemal natychmiast unicestwione przez największego samca Paratheraps, po chwilowej i powolnej "przyczajce" następowało potężne uderzenie po którym ryba zostawała rozpołowiona i zjedzona. Atak był tak nie spodziewany i szybki, że trudno było cokolwiek zaobserwować a jedynie słychać było dźwięk uderzenia.
Po kolejnej nocy pozostałe trzy osobniki przeżyły ale z licznymi śladami ataków, jeden pływa w tej chwili ze szczątkową płetwą ogonową. Kolejne nocki były już tylko lepsze dla zwinników, rany powoli się goją płetwa odrasta a nowych ubytków i śladów ataków nie widać. Ryby w ciągu dnia pływają w malutkiej ławicy po całym akwarium i widać, że pozytywnie to wpływa na płochliwość pielęgnic.
Po co to wszystko piszę? Oczywiście nie czerpię z tego jakiś sadystycznych przyjemności a jedynie chcę zwrócić uwagę na to jak lepiej można następnym razem wprowadzać takie ryby do akwarium z dużymi pielęgnicami. Jeżeli udało by mi się kupić poszukiwane Astyanaxy i po pierwszych nockach działy by się takie sceny to chyba dostał bym zawału , tak przynajmniej wiem jak postąpić w razie czego. Pierwszą sprawą jaką zastosuję następnym razem to pierwsze kilka nocy z delikatnym oświetleniem nocnym, ryby muszą oswoić się ze zbiornikiem i nauczyć czego unikać, to niby małe "głupiutkie kąsacze" ale widzę po kilku dniach różnicę w ich zachowaniu po zgaszeniu światła, można powiedzieć, że zrobiły się cwańsze.
Pływając po niemal całym akwarium wiedzą już kogo i gdzie omijać, praktycznie unikają pływania w rejonie terytorium samca Paratheraps. Jako ciekawostkę zauważyłem, że kompletnie nie wzbudzają zainteresowania u teoretycznie bardziej nieobliczalnych V. argentea - również po zgaszeniu światła
To by było na tyle a teraz zdjęcia
nieszczęsny osobnik bez ogona
i kolejny, który po drugiej nocce pozbawiony był niemal całej górnej wargi
Po wpuszczeniu pielęgnice praktycznie nie interesowały się nowymi współlokatorami, zwinniki po kilku godzinach pływały już pięknie w małej ławicy i nie zanosiło się na nic złego. Sielanka trwała jednak nie długo, zaraz po zgaszeniu światła w akwarium zwinniki zostały całkowicie zdezorientowane, błyskawicznie i chaotycznie zaczęły pływać przy dnie szukając schronienia co okazało się dla nich zgubne. Dwa z nich zostały niemal natychmiast unicestwione przez największego samca Paratheraps, po chwilowej i powolnej "przyczajce" następowało potężne uderzenie po którym ryba zostawała rozpołowiona i zjedzona. Atak był tak nie spodziewany i szybki, że trudno było cokolwiek zaobserwować a jedynie słychać było dźwięk uderzenia.
Po kolejnej nocy pozostałe trzy osobniki przeżyły ale z licznymi śladami ataków, jeden pływa w tej chwili ze szczątkową płetwą ogonową. Kolejne nocki były już tylko lepsze dla zwinników, rany powoli się goją płetwa odrasta a nowych ubytków i śladów ataków nie widać. Ryby w ciągu dnia pływają w malutkiej ławicy po całym akwarium i widać, że pozytywnie to wpływa na płochliwość pielęgnic.
Po co to wszystko piszę? Oczywiście nie czerpię z tego jakiś sadystycznych przyjemności a jedynie chcę zwrócić uwagę na to jak lepiej można następnym razem wprowadzać takie ryby do akwarium z dużymi pielęgnicami. Jeżeli udało by mi się kupić poszukiwane Astyanaxy i po pierwszych nockach działy by się takie sceny to chyba dostał bym zawału , tak przynajmniej wiem jak postąpić w razie czego. Pierwszą sprawą jaką zastosuję następnym razem to pierwsze kilka nocy z delikatnym oświetleniem nocnym, ryby muszą oswoić się ze zbiornikiem i nauczyć czego unikać, to niby małe "głupiutkie kąsacze" ale widzę po kilku dniach różnicę w ich zachowaniu po zgaszeniu światła, można powiedzieć, że zrobiły się cwańsze.
Pływając po niemal całym akwarium wiedzą już kogo i gdzie omijać, praktycznie unikają pływania w rejonie terytorium samca Paratheraps. Jako ciekawostkę zauważyłem, że kompletnie nie wzbudzają zainteresowania u teoretycznie bardziej nieobliczalnych V. argentea - również po zgaszeniu światła
To by było na tyle a teraz zdjęcia
nieszczęsny osobnik bez ogona
i kolejny, który po drugiej nocce pozbawiony był niemal całej górnej wargi