• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: prawie jak Astyanax, czyli Hemigrammus caudovittatus

#1
Od dawna planowałem dokupić do mojej obsady ryby pływające ławicowo i gatunkiem, który pasuje biotopowo do AC jest gatunek Astyanax. Ponieważ poszukiwania tych ryb stanęły w martwym punkcie postanowiłem na próbę wpuścić ich wizualne odpowiedniki czyli Hemigrammus caudovittatus - Zwinniki ogonopręgie. W sklepie, w którym znalazłem największe z oferowanych mieli jedynie 5 sztuk. Ryby, które w sklepowym akwarium wydawały się dosyć wyrośnięte po wpuszczeniu do zdecydowanie większych pielęgnic nagle jakby się skurczyły Smile.
Po wpuszczeniu pielęgnice praktycznie nie interesowały się nowymi współlokatorami, zwinniki po kilku godzinach pływały już pięknie w małej ławicy i nie zanosiło się na nic złego. Sielanka trwała jednak nie długo, zaraz po zgaszeniu światła w akwarium zwinniki zostały całkowicie zdezorientowane, błyskawicznie i chaotycznie zaczęły pływać przy dnie szukając schronienia co okazało się dla nich zgubne. Dwa z nich zostały niemal natychmiast unicestwione przez największego samca Paratheraps, po chwilowej i powolnej "przyczajce" następowało potężne uderzenie po którym ryba zostawała rozpołowiona i zjedzona. Atak był tak nie spodziewany i szybki, że trudno było cokolwiek zaobserwować a jedynie słychać było dźwięk uderzenia.
Po kolejnej nocy pozostałe trzy osobniki przeżyły ale z licznymi śladami ataków, jeden pływa w tej chwili ze szczątkową płetwą ogonową. Kolejne nocki były już tylko lepsze dla zwinników, rany powoli się goją płetwa odrasta a nowych ubytków i śladów ataków nie widać. Ryby w ciągu dnia pływają w malutkiej ławicy po całym akwarium i widać, że pozytywnie to wpływa na płochliwość pielęgnic.

Po co to wszystko piszę? Oczywiście nie czerpię z tego jakiś sadystycznych przyjemności a jedynie chcę zwrócić uwagę na to jak lepiej można następnym razem wprowadzać takie ryby do akwarium z dużymi pielęgnicami. Jeżeli udało by mi się kupić poszukiwane Astyanaxy i po pierwszych nockach działy by się takie sceny to chyba dostał bym zawału Wink, tak przynajmniej wiem jak postąpić w razie czego. Pierwszą sprawą jaką zastosuję następnym razem to pierwsze kilka nocy z delikatnym oświetleniem nocnym, ryby muszą oswoić się ze zbiornikiem i nauczyć czego unikać, to niby małe "głupiutkie kąsacze" ale widzę po kilku dniach różnicę w ich zachowaniu po zgaszeniu światła, można powiedzieć, że zrobiły się cwańsze.
Pływając po niemal całym akwarium wiedzą już kogo i gdzie omijać, praktycznie unikają pływania w rejonie terytorium samca Paratheraps. Jako ciekawostkę zauważyłem, że kompletnie nie wzbudzają zainteresowania u teoretycznie bardziej nieobliczalnych V. argentea - również po zgaszeniu światła

To by było na tyle a teraz zdjęcia
   
   

nieszczęsny osobnik bez ogona
   

i kolejny, który po drugiej nocce pozbawiony był niemal całej górnej wargi
   


 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#2
U mnie przez jakiś czas w baniaku pływały same 3 wiecznie głodne skalary, które rzucały się na wszystko, co mogłyby zmieścić w gębie, dlatego kiedy zdecydowałam się wpuścić im mniejsze rybki, musiałam coś wymyślić. Do wrzucenia wtedy były malutkie jeszcze Inpaichthys kerri i równie małe Hasemania Nana. Założyłam duże kotniki w tym baniaku i w nich maluchy pływały. Wypuściłam je po tygodniu w czasie, gdy skalary były pół godziny po niezłej wyżerce Wink Raczej wszystkie przeżyły, więc metoda chyba dobra. Piszę "raczej" bo ich było łącznie około 60szt. a później już ich nie liczyłam, tylko na oko wyglądało że nic nie ubyło Wink Tą samą metodę zastosowałam jak później wpuszczałam malutkie Paracheirodon axelordi i też strat nie było. Jeśli chodzi o gaszenie światła, moje kerri również gwałtownie zbierają się w ławicy przy dnie i zaczynają krążyć w poszukiwaniu kryjówki. Mimo, że skalary ich już dawno nie gonią, raczej w nocy nie zapuszczają się w wyższe części akwa i unikają spotkania ich w ciemności. Neonki natomiast nie mają aż takiego zachowania. Czasem tylko im się udzieli od kerri i przyłączają się z pływaniem do ich stada.
Masz jakieś pytania? Pisz na forum Wink

[Obrazek: _XIS8445_100hYT.jpg]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#3
Wydaje mi się, że tak jest ze wszystkimi mniejszymi rybami, które wprowadzi się do pielęgnic, a zwłaszcza amerykańskich (tym bardziej z AC). Najlepiej byłoby, gdybyś(my) te Astyanaxy trafil(i) zanim postawisz większe akwarium. Gdyby dorosłe kąsacze umieścić w akwarium w tym samym czasie co pielęgnice, może nic złego by się nie stało.
Niemniej obserwacje cenne, zwłaszcza, że grono Centralofilów nam powoli rośnie więc może i Astyanaxy kiedyś się sprowadzi Cool
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#4
mei Twój sposób wydaje się bardzo rozsądny tylko pytanie jak zachowują się skalary po zgaszeniu światła? tak na moje oko to nie pływają raczej przy samym dnie jak centralsy i być może to częściowo ratuje sytuację.
Ja mam nadzieję jedynie, że te małe śledziki faktycznie dają sobie lepiej radę z każdym kolejnym dniem u mnie i już nie dadzą się zjeść, bo być może to co napisałem wcześniej to jedynie zbieg okoliczności i za jakiś czas żaden z nich nie zostanie Sad
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#5
Filip, bardzo fajnie, że to opisałeś, myślę, że każdy kto miał jakieś większe pielęgnice obserwował coś podobnego. Ja pamiętam moje męczarnie, by dopuścić coś ławicowego do wyrośniętych pielęgnic skośnopręgich! Rzucały się na każdą nowość w zbiorniku. Dla słabej psychicznie osoby takiej jak ja, był to istny horror Tongue

Pielęgnice są ciekawskie i odzywają się w nich instynkty (uśpione przez nas poprzez podawanie suchych i mrożonych karm), gdy nagle coś małego zamerda im przed pyskiem. Niestety nie zdziwię się, jeśli mimo obecnego uspokojenia, Hemmigramusy będą jednak co jakiś czas znikać.
Pozdrawiam,
Adam
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#6
Skalary po zgaszeniu światła może na chwilkę płyną na dół, potem już wracają na środek/górę baniaka i powoli zasypiają. Dla mnie było ważne, żeby skalary przyzwyczaiły się do obecności małych rybek, do ich zapachu (?) oraz żeby sobie skojarzyły, że jedzenie dostają osobno bo te rybki to nie żarełko Wink Mimo wszystko miałam spore obawy jak to się uda, bo przez cały czas skalary pływały z dziobami przy kotnikach i nawet czasem je skubały.
Masz jakieś pytania? Pisz na forum Wink

[Obrazek: _XIS8445_100hYT.jpg]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#7
Jakiś czas temu likwidowałem akwarium moich synów, w którym pływało kilka dorosłych gupików. Nie miałem co z nimi zrobić, więc pomyślałem, że spróbuję je wrzucić do moich pielęgnic. Po kwadransie nie było połowy z tych rybek. Połknął je dorosły samiec P. fenestratus, który nie czekał na zgaszenie światła tylko od razu rozpoczął gonitwę za chroniącymi się pod powierzchnią wody gupikami. Odłowiłem resztę, ale jednego nie zauważyłem. Odkryłem go następnego dnia, kiedy pływał sobie pod powierzchnią nie niepokojony przez zabójcę innych gupików. Po kilku dniach go odłowiłem, ale myślę, że mógłby bez szwanku pozostać w akwarium.
V. argentea zachowywały się zupełnie obojętnie.
Wg mnie metody są dwie.
1. wpuszczenie w nocy, ale nie zaraz po zgaszeniu światła
2. przyzwyczajenie ryb do obecności małych towarzyszy, których czasowo umieścimy w przeźroczystym pojemniku wewnątrz akwarium
[Obrazek: 93c4a8623c8ea33fm.png]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#8
sposoby jak najbardziej godne, co dziennie obserwuję akwarium i mogę powiedzieć tyle, że w ciągu dnia pielęgnice są całkowicie obojętne wobec śledzików, totalnie zero zainteresowania, cały dramat odbywa się jedynie w momencie gaszenia światła i tylko w tym momencie. Niestety nie posiadam opcji ściemniania oświetlenia, wczoraj światło zgasiło się ale jeszcze w pomieszczeniu paliła się lampa, reakcja ryb była podobna, mała panika i sprint do dna, Paratheraps co prawda robiły przyczajki ale śledzikom udało się umknąć.

Pozostają dwie metody do przetestowania:
1. stopniowe ściemnianie światła
2. wyłączenie światła całkowicie, nawet w pomieszczeniu z akwarium - totalna ciemność

postaram się w nadchodzących dniach przetestować oba rozwiązania
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#9
Pewnie pielęgnice wyczuwają popłoch i zdezorientowanie drobnicy, gdy gasną światła i automatycznie włącza im się lampka - okazja na dodatkowy posiłek.
Pozdrawiam,
Adam
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#10
Adamie dokładniej tego nie szło opisać Wink

wczoraj była próba ściemniania oświetlenia be z ściemniacza Smile, mała żaróweczka z jednej strony akwarium i stopniowe przysłanianie jej kartką papieru, prowizorka jakich mało ale efekt był widoczny, śledziki bardzo długo trzymały się słabo oświetlonej części akwarium gdy w tym samym czasie pielęgnice powoli chowały się w swoich miejscówkach. Wydaje mi się, że opcja powoli wygaszanego światła była by bezpieczna dla kąsaczy.

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości