11-02-2018, 16:53 PM
Czesto mozna spotkac takie rozwiazanie aczkolwiek nigdy go nie rozumialem. Wg mnie jak sa same rurki to w zasadzie ciagna tylko powierzchnia swojego przekroju i zanim jakis syfek tam wpadnie to troche mija. Ale jak juz walniesz komin np 50x20cm to masz 70cm krawedzi po ktorej splywa woda. Taka dlugosc predzej zassie syf ktory plywa w toni wody. Zreszta dochodzi grzebien na ktorym zatrzymuja sie plywajace stynki, kawalki roslin i inne syfki. Pomijam juz kwestie bezpieczenstwa- gdyby jakims cudem przelot sie rozszczelnil lub uszkodzila rurka to cale akwa laduje na podlodze, w przypadku komina wyleje sie tylko nadmiar wody. Nie mniej nie namawiam jezeli takie rozwiazanie cie zadowala to smialo zastosuj Mi tylko caly czas przypomina sie moj pierwszy duzy zbiornik z przed 7lat- 1800litrow. Tez bylem przeciwnikiem sumpow (bo sie na nich nie znalem). Bylem przekonany ze odpowiednia jakosc wody osiagne poprzez filtracje kubelkami i hydroponika. Skonczylo sie to tak ze co chwile dokladalem kolejny kubel i ostatecznie akwarium pracowalo na 4szt eheimach 2080 i 4szt jbli 1500 plus hydroponika. Dopiero wtedy udalo mi sie osiagnac zadowalajaca czystosc wody (mowie tu czystosci „mechanicznej”). To jest to o czym pisalem- co innego jak syfek ma trafic do kilku malych zasysajacych rurek a co innego jak probuje zassac go np 70cm krawedz komina- zdecydowanie szybciej sie to stanie. Obecnie planuje komin 100x30 zeby byla jak najwieksza krawedz splywu, w moich ostatnich akwariach mialem kominy 50x20 i bylo ok.