30-09-2011, 19:35 PM
Skalarowi zrobił się taki jakby pryszcz nad okiem. Myślałam, że to pleśniawka więc stopniowo zwiększyłam temperaturę do 30 stopni. Po kilku dniach nie było żadnych rezultatów, za to drugi skalar stał się bardzo osowiały i przestał jeść. Temperaturę więc obniżyłam. Potem pomyślałam, że to rodzaj dziurawicy, więc zaczęłam podawać witaminy z jedzeniem. Po kilku dniach pryszcz zrobił się 2x większy. Czasem tak jest, że witaminy zamiast pomóc, to tylko pogarszają sprawę, stają się jedynie pożywką dla infekcji. Przestałam więc podawać witaminy a wdrożyłam baktopur. Tydzień czasu lałam ten lek i nic, żadnej poprawy a wręcz przeciwnie. Pryszcz był coraz większy. Przedwczoraj zrobiłam żulowi przemywanie nadmanganianem potasu i potem godzinną kąpiel w roztworze. Białe zniknęło i okazało się, że to już niezła dziura tam jest. Wczoraj znów dziura zarosła tym białym, oko trochę spuchło. Dziś rano oko było już dużo większe. Zrobiłam skalarowi jeszcze raz przemywanie i kąpiel ale po tym zabiegu okazało się, że jest jeszcze gorzej. Oko wyglądało jakby zaraz miało pęknąć. Zdecydowałam, że nie ma sensu męczyć tej ryby. Została właśnie wyłowiona i niedługo pewnie skończą się jej cierpienia. Może to głupie ale przywiązałam się do tej ryby. Szkoda, że nie umiałam jej pomóc