• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy

#71
Nadszedł 11 marca, dzień, w którym musieliśmy opuścić La Fortunę i udać się w kierunku ostatniego przystanku naszego pobytu w Kostaryce, czyli miejscowość Uvita nad wybrzeżem Pacyfiku. Ponieważ mieliśmy do przejechania prawie 300 km, co w Kostaryce - mimo całkiem dobrych dróg - oznaczało około 6 godzin jazdy, postanowiliśmy wyjechać jak najwcześniej. Choć mówiliśmy właścicielowi dzień i dwa dni wcześniej, że będziemy chcieli oddać klucze około 5j rano, i tak musieliśmy obudzić jego, a potem on swojego pracownika Smile Tak to już jest u Latynosów - niemniej jednak trochę ich rozumiem, 5:30 to nie jest normalna pora Big Grin

Początek jazdy nie należał do przyjemnych, na własnej skórze przekonaliśmy się o tym, czym straszyli mnie wszyscy, którzy byli lub mieszkają w Kostaryce - tam po zmroku się NIE JEŹDZI. Ciemno jak w d..., ludzie spacerujący po drodze lub jeżdżący rowerami bez żadnych odblasków, przechodzący przez ulicę tuż przed samochodem. W dodatku parę razy "nadzialiśmy się" na progi zwalniające, czy jak nazywane są tam reductor, zupełnie niewidoczne.... Nie powiem, poleciało parę razy "k...wa stój" itp. Mnie zdarzyło się też zmaścić nawigację, więc generalnie atmosfera była napięta.

W końcu jednak zaczęło świtać. Wyjechaliśmy z gór, gdzie widoków nie było, bo jechaliśmy w chmurach, i nawigacja (aplikacja waze polecana przez turystów takoż jak i przez tubylców) zaczęła prowadzić nas przez wsie... Zaczął się piękny, ciepły, środowy poranek.

Jedną z bezczelnych przyjemności podróży jest to, że podczas gdy ty jedziesz sobie na kolejny nocleg, podziwiasz krajobrazy za oknem samochodu, miejscowi zaczynają krzątać się na swoich posesjach, zbierają się do pracy, wysyłają dzieci do szkoły. Choć tempo jazdy spadło, widoki to wynagradzały.

   

   

   

Po jakichś dwóch godzinkach jazdy trafiliśmy na sympatycznie wyglądającą sodę, czyli bar. Był już otwarty więc postanowiliśmy skonsumować śniadanko. Tu, z dala od miejsc turystycznych cena za śniadanie była przesympatyczna - za mniej niż 20 zł najadłem się tak, że wystarczyło mi na większą część dnia.

   

Ale to nie jedzenie było w tym miejscu najlepsze, tylko widok, jaki rozpościerał się ze stolika. Musieliśmy zbierać szczęki z podłogi.

   

Cisza, lekki, poranny wiaterek, i sępniki latające na wysokości wzroku nad doliną. Czyli wypisz-wymaluj pocztówka z filmu o Dzikim Zachodzie Wink

Całość tego przybytku prezentowała się sympatycznie.

   

Ruszyliśmy w dalszą drogę. Już w sodzie było widać kawałeczek Pacyfiku, ale do pierwszego widoku na ocean brakowało nam jeszcze ok. 60 km. Filas kręcił kółkiem niestrudzenie.

   

Oczywiście przystanki na fotki były, ale najlepsza miejscówka miała dopiero nadejść - o tym poniżej. Natomiast w miejscowości Tarcoles przejeżdżaliśmy przez most na rzece o tej samej nazwie, wokół którego było wyjątkowo dużo straganów i wiele mówiące znaki... Zatrzymaliśmy się za mostem, i z aparatami w dłoniach ruszyliśmy na niego z powrotem.

   

A powodem były... Krokodyle (Crocodylus acutus)!

   

   

   

Gdy zrobiliśmy po kilka zdjęć i filmików, wyjrzałem nieco za barierkę... osobniki z powyższej fotki, choć niewątpliwie groźne, wcale nie były takie duże, myślę, że żaden nie miał więcej niż 3 metry. Natomiast ten gościu...

   

...nie będzie przesadą jeśli powiem, że miał z 5 metrów długości. Biorąc pod uwagę, że rekord u tego gatunku wynosi 6 m, to jest to prawdopodobne Smile Generalnie krokodyle w tym miejscu mają sielankę, są dokarmiane kurczakami, żeby siedziały w pobliżu mostu, i podobno jest to jedna z, o ile nie największa jednostkowa populacja krokodyli na świecie.

Fotki zrobione, mady_haze topi się żywcem pilnując auta, więc biegiem marsz i ruszamy dalej. Przejeżdżając przez surferowską miejscowość Jacó (czyt. hako), minęliśmy wielki kompleks hoteli - nieudaną inwestycję. Marzenie każdego urbexa Wink

   

A już tuż przed Uvitą naszym oczom ukazał się zniewalający pejzaż - Playa Hermosa (dosł. Plaża "Piękna"). Nazwa, delikatnie rzecz ujmując, trafna.

   

Było nawet widać polujące pelikany.

   

Oj, piękna ta plaża.

   

Tak jak Karaiby dominuje uprawa bananów, w centrum kraju hoduje się bydło, to tutaj, nad Pacyfikiem - w wielu miejscach drogi otaczają niekończące się plantacje palmy olejowej. Niestety w wielu miejscach całkowicie wyparła już połacie dżungli.

   

W końcu! Dojechaliśmy do hotelu Tropical Beach, prowadzonego przez Polaka Smile

   

Kuby jeszcze nie było na miejscu, więc zostawiliśmy graty i samochód, i ruszliśmy nad ocean. (Do poniższego zdjęcia należałoby dodać muzykę z "Gangu Olsena".)

   

   

   

   
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Wiadomości w tym wątku
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 21-03-2020, 15:08 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez sbc - 21-03-2020, 15:34 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 21-03-2020, 16:21 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez tatakuby - 21-03-2020, 21:16 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez Ruki - 22-03-2020, 01:42 AM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 22-03-2020, 17:32 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 22-03-2020, 17:37 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez filas - 23-03-2020, 20:30 PM
RE: Kostaryka - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 24-03-2020, 11:38 AM
RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - przez piotrK - 24-05-2020, 15:05 PM

Skocz do:


Browsing: 1 gości