16-01-2015, 22:01 PM
Sądzę, że każde które zmieszczą im się do pyska i to nie koniecznie pobudzą je do ataku. Miałem w baniaku różne ryby i za każdym razem kończyło się tak samo. Przed wprowadzeniem niebieskich pływały w akwa trzy samice gupika naprawdę wyrośnięte około pięciu centymetrów plus dwa samce które znikneły błyskawicznie. Zostały pożarte mimo, że Rocio po wpuszczeniu były jeszcze małe, nie wiele większe od samic gupików . Znajdowałem samice z rozerwanymi brzuchami i bez oczu, widocznie były atakowane podczas "kocenia się". Miałem też problem z glonami i na kilka tygodni chciałem mieć w zbiorniku "kosiarki", pięć sztuk skończyło w pyskach pielęgnic, to naprawdę szybkie i skromnie ubarwione ryby. Niebieskołuskie to drapieżniki i wpuszczenie do nich ryb spokojnych nie ma sensu, chyba, że jako pokarm. Nauczyło mnie to życie, może jest ktoś komu taka operacja się udała to niech napisze.