Chyba wypada pociągnąć temat dalej Co prawda coraz trudniej jest mi ująć w relacji jakieś szczegóły danego dnia ale liczę tutaj na pomoc reszty kolegów z wyprawy.
12.03
To pierwszy pełen dzień w Uvicie, plan był aby do południa pojeździć w poszukiwaniu rzeczek i ich eksploracji a popołudnie spędzić nad oceanem w samej Uvicie.
Początkowo próbowaliśmy coś znaleźć przy samej Route 34 potocznie zwanej "Costanera", która biegnie wzdłuż brzegu oceanu jednak szybko okazało się, że rzeki tak blisko swojego ujścia nie bardzo nadają się do pływania. Jedyną, w której udało się zanurzyć była Rio Guabo ale niestety nie było w niej pielęgnic a jedynie agresywne mrówki na brzegu
Drugie podejście to próby odjechania od oceanu czyli klasyczne poszukiwanie mniejszych dróg, najlepiej szutrowych i wypatrywanie mostu lub czegoś co pełni podobną rolę. Coś jeszcze pamiętam, że w pewnym momencie Kobuz coś wspomniał o jakimś wodospadzie ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu bo trzeba było sporo czasu poświęcić na dojście do niego a dodatkowo w porze suchej mogło się okazać, że to wodospad "suchar" i nie ma czego podziwiać.
Po kilku nieudanych próbach w końcu udało się - droga szutrowa prowadziła delikatnie w górę i po jakiś 3,5 km natrafiliśmy na mostek przecinający Rio Coronado
Rzeka w tym miejscu miała dosyć wartki prąd, spływała z wyższego terenu ale mijając most trafiała na mały wał usypany przez tubylców z kamieni. To dosyć często spotykana metoda spowolnienia rzeki płynącej blisko jakiś pojedynczych zabudowań - tubylcy robili sobie w ten sposób miejsca w których mogli się kąpać albo zrobić pranie
Jednym słowem trafiliśmy na piękną miejscówkę - wartki fragment rzeki z czystym dnem w pewnym momencie spowalniał aż w końcu był na tyle leniwy, że przypominał jakieś zakole rzeki - jedyny minus takiego miejsca to bardzo duża ilość nagromadzonych osadów
Nie dosyć, że miejsce idealne to dodatkowo woda w rzece miała UWAGA - 29,5 stopnia !!! Jeżeli chodzi o pielęgnice to miejsce zdominowane było przez jeden gatunek - Talamancacheros sieboldii
...a teraz oddaję głos Piotrom
.
12.03
To pierwszy pełen dzień w Uvicie, plan był aby do południa pojeździć w poszukiwaniu rzeczek i ich eksploracji a popołudnie spędzić nad oceanem w samej Uvicie.
Początkowo próbowaliśmy coś znaleźć przy samej Route 34 potocznie zwanej "Costanera", która biegnie wzdłuż brzegu oceanu jednak szybko okazało się, że rzeki tak blisko swojego ujścia nie bardzo nadają się do pływania. Jedyną, w której udało się zanurzyć była Rio Guabo ale niestety nie było w niej pielęgnic a jedynie agresywne mrówki na brzegu
Drugie podejście to próby odjechania od oceanu czyli klasyczne poszukiwanie mniejszych dróg, najlepiej szutrowych i wypatrywanie mostu lub czegoś co pełni podobną rolę. Coś jeszcze pamiętam, że w pewnym momencie Kobuz coś wspomniał o jakimś wodospadzie ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu bo trzeba było sporo czasu poświęcić na dojście do niego a dodatkowo w porze suchej mogło się okazać, że to wodospad "suchar" i nie ma czego podziwiać.
Po kilku nieudanych próbach w końcu udało się - droga szutrowa prowadziła delikatnie w górę i po jakiś 3,5 km natrafiliśmy na mostek przecinający Rio Coronado
Rzeka w tym miejscu miała dosyć wartki prąd, spływała z wyższego terenu ale mijając most trafiała na mały wał usypany przez tubylców z kamieni. To dosyć często spotykana metoda spowolnienia rzeki płynącej blisko jakiś pojedynczych zabudowań - tubylcy robili sobie w ten sposób miejsca w których mogli się kąpać albo zrobić pranie
Jednym słowem trafiliśmy na piękną miejscówkę - wartki fragment rzeki z czystym dnem w pewnym momencie spowalniał aż w końcu był na tyle leniwy, że przypominał jakieś zakole rzeki - jedyny minus takiego miejsca to bardzo duża ilość nagromadzonych osadów
Nie dosyć, że miejsce idealne to dodatkowo woda w rzece miała UWAGA - 29,5 stopnia !!! Jeżeli chodzi o pielęgnice to miejsce zdominowane było przez jeden gatunek - Talamancacheros sieboldii
...a teraz oddaję głos Piotrom
.
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara
Skorzystaj z forumowego avatara