23-06-2017, 13:54 PM
Hej. Mam pytanie do tych, którym się udało otoski kupić i utrzymać, bo zastanawiam się, co jest z nimi nie tak...
Na innym forum (powiedzmy mniej zaawansowanym jeśli chodzi o wiedzę) rozmawiałam kiedyś z ludźmi, mieli podobne doświadczenia i też nie do końca wiedzieli o co biega.
Od jakiegoś czasu staram się uzupełnić moją otoskową obsadę (docelowo chciałabym mieć 6-8 sztuk w moim "neonkarium"). "Staram się" to najlepsze słowo, bo co kupię kilka sztuk, to przeżywalność jest dramatycznie niska - padają w większości już na kwarantannie, po tygodniu-dwóch. 1,5 roku temu miałam 6 otosków; z tamtej starej obsady żyje tylko 1 + 2 dokupione w międzyczasie; czwarty, z niedawnego zakupu, jest na kwarantannie i nie wiem, czy się nie będzie niedługo zwijał do wiecznej Amazonii (a kupiłam ich ostatnio z 5).
Wodę mają miękką, RO bez dodatków. Żadnej soli akwarystycznej. Temp. ~26 stopni (może za wysoka?). Glonów trochę jest do obżerania.
Nie wiem, czy to ja coś robię nie tak, czy po prostu zmienić źródło zaopatrywania się w otoski?
Na innym forum (powiedzmy mniej zaawansowanym jeśli chodzi o wiedzę) rozmawiałam kiedyś z ludźmi, mieli podobne doświadczenia i też nie do końca wiedzieli o co biega.
Od jakiegoś czasu staram się uzupełnić moją otoskową obsadę (docelowo chciałabym mieć 6-8 sztuk w moim "neonkarium"). "Staram się" to najlepsze słowo, bo co kupię kilka sztuk, to przeżywalność jest dramatycznie niska - padają w większości już na kwarantannie, po tygodniu-dwóch. 1,5 roku temu miałam 6 otosków; z tamtej starej obsady żyje tylko 1 + 2 dokupione w międzyczasie; czwarty, z niedawnego zakupu, jest na kwarantannie i nie wiem, czy się nie będzie niedługo zwijał do wiecznej Amazonii (a kupiłam ich ostatnio z 5).
Wodę mają miękką, RO bez dodatków. Żadnej soli akwarystycznej. Temp. ~26 stopni (może za wysoka?). Glonów trochę jest do obżerania.
Nie wiem, czy to ja coś robię nie tak, czy po prostu zmienić źródło zaopatrywania się w otoski?