(21-08-2011, 18:19 PM)Pley napisał(a): Witaj Dator, mam nadzieje, że to nie jest chwilowa oferta i na dłuższą mete będziesz posiadał porównywalną ilość pielęgnic na sprzedaż! Życzę sukcesów!
Dzięki Pley.
Z czasem ryb będzie przybywało. Mam kilka sprawdzonych par, których nie wycieram z powodu chwilowego braku miejsca (dominujące, jak choćby festae, składają ikrę na gąbce i szkle, której los w ogólnym akwarium jest przesądzony
, zresztą odchowuję trzy pokolenia ich dzieci). Dodatkowo po rozdzieleniu części gatunków, "na swoim" podobierają się kolejne pary, bo takich dojrzewających stad hodowlanych też mam kilka (w tym absolutną perełkę - excichlasomę ornatum
). Trzecim niejako filarem hodowli są pielęgnice żyjące stadnie - w uproszczeniu mbuna i utaka z Malawi (podkreślam sformułowanie "w uproszczeniu"). W pierwszej połowie września uruchomię 16 nowych akwariów, każde w przedziale - 200-500l (mam już wszystko - doprowadzenie czystej wody do każdego regału, baniaki na półkach, przeloty, urządzenia filtrująco-napowietrzające etc., tylko muszę podjechać do Budmechu po elementy PCV odprowadzające wodę z akwariów i połączyć wszystko w całość). Specyfikacja gatunków, którą wyżej przedstawiłem nie jest oczywiście zamknięta. W miarę przybywania litrażu (mam wykonane już regały na kolejne 6.000l, w tym na 9 zbiorników o wymiarach 250x50x40h cm), będę poszerzał ofertę hodowlaną. Prawda też jest taka, że za dużo jest gatunków pielęgnic, które nie tyle na sprzedaż, co dla siebie muszę mieć - bo po prostu je uwielbiam (powinienem użyć innego słowa
). Do kilku gatunków mam sentyment jeszcze z pierwszych lat mojego "akwariowania" - akary błękitnej, czerwieniaka dwuplamego, barwniaka czerwonobrzuchego, zebry (tego "chwasta"
nigrofasciatusa), niebieskołuskiej,... . Moja hodowla nie może składać sie jedynie z ryb, na które jest popyt, ponieważ nadal jestem i zawsze będę pasjonatem cichlidae i kropka. Dodatkowo, z pewnością będę próbował dotrzeć (dovi) lub wrócić ("umbee") do kilku gatunków "guapote" oraz poszerzyć profil hodowlany biotopu Malawi o duże drapieżniki (jakieś esox-y, nimbochromisy, champsochromisy) i oczywiście wesołe maluchy (moori, msobo, demasoni, koreleus - przepraszam za spolszczenie, zawsze miałem problem z łacińską nazwą tego labidochromisa
). Wiem też, czego miał nie będę - hybryd, bastardów, mixów i innych wynalazków (chociaż dla porównania z rocio octofasciata wziąłem i nadal pływają u mnie "electric blue dampsey-e", ale w ofercie ich nie znajdziesz) oraz skalarów (te dla odmiany uwielbiam - nawet mam manacapuru i red devile, ale temat skalarów lojalnie pozostawiam mojemu koledze, który kocha skalary, a skalary kochają jego. Przepraszam, że tak trochę przydługawo, ale temat jest wdzięczny i nigdy nie będzie wyczerpany
.