No to mała noworoczna aktualka.
Sinice po kuracji chemicleanem poszły się dziobać. Po nich do głosu doszły inne glony ale nurzaniec w końcu odbił i zaczyna rosnąć, powoli okradając glony z jedzenia. W dolnym zbiorniku niedługo będę musiał go przerzedzić. Speciosusy okazały się samymi samiczkami, dwie oddałem, do dwóch przydałby się kawaler (ma ktoś?). Udało mi się pięknie odkarmić samczyka kungweensisa (gdzieś na zdjęciach wcześniej widać jaki był chudy). Alto shelle wykurowałem
"black spot disease", płeć nadal nieznana.
Środkowy zbiornik idzie w złym kierunku. Po tym jak księżniczki odpłynęły do walhalli similisy bardzo się rozpanoszyły, a na tym cierpią samice ocellatusa. Samiec jakoś się broni, ale kobitki cały czas zbierają cięgi z jednej strony akwa od similisów, z drugiej od wielkookiego samca. Wyrzucę jednego samca similisa i mam nadzieję, że to trochę załagodzi sprawę. Jeśli nie, stawiam osobne akwarium dla ocellatusów.
Góra po lewej - nic się nie dzieje. Gupiki pływają, raz ich więcej, raz mniej. Tymczasowo kilka platynek od sąsiada.
Góra po prawej - fiasko na całej linii. Samiec X. nezahualcoyotl strasznie bije panienki. Został mi układ 1+3, ale już widzę, że obrał kolejną do bicia i zastanawiam się czy wystarczy je przenieść do większego akwarium czy muszę go zupełnie od nich odseparować. Na początek (jutro z samego rana) wrzucę go do kotnika i w tedy będę się zastanawiał co dalej.
W sumie trochę dzisiaj boleje nad tym, że obsady z premedytacją dobierałem tak, żeby nie było problemu z narybkiem. Ktokolwiek odchował coś kiedyś wie, że później nie jest łatwo upłynnić te rybki. Ja niedawno odchowałem kilkanaście endlerków dla siebie i kolegi no i kurcze powiem Wam, że patrzeć jak młode rybki rosną, nabierają kształtów i kolorów to spora radość i istotny element akwarystyki....