Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach
Urugwaj III - Daleko od domu - Wersja do druku

+- Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach (https://cichlidae.pl)
+-- Dział: Dyskusje ogólne (https://cichlidae.pl/forum-46.html)
+--- Dział: Wyprawy (https://cichlidae.pl/forum-81.html)
+--- Wątek: Urugwaj III - Daleko od domu (/thread-8024.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - mady haze - 21-04-2017

(21-04-2017, 14:55 PM)Ruki napisał(a): Przywieźliście borellki do Polski?Big Grin
Ja nie, ale chyba Artur coś przywiózł.


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - fazi_poz - 21-04-2017

Ja bym się "nagrzał" na A. commbrae - mieć je, borelki i trifki w jednym wielkim szkle... Pantanal miałbym taki, że bym z chaty nie chciał wychodzić...


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - cichy24pl - 21-04-2017

(21-04-2017, 14:41 PM)mady haze napisał(a): Hypostomusa luteomaculatus i najlepsze jest to, że go zabrali do Norwegii.

To może chociaż zdjęcie przywiozłeś do PL?


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - mady haze - 21-04-2017

(21-04-2017, 19:15 PM)cichy24pl napisał(a):
(21-04-2017, 14:41 PM)mady haze napisał(a): Hypostomusa luteomaculatus i najlepsze jest to, że go zabrali do Norwegii.

To może chociaż zdjęcie przywiozłeś do PL?

Nie mam tego dużego, ale wcześniej zapodałem fotę z nocnego łowienia tego samego, tylko mniejszego.


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - arsik - 08-05-2017

(21-04-2017, 15:01 PM)mady haze napisał(a):
(21-04-2017, 14:55 PM)Ruki napisał(a): Przywieźliście borellki do Polski?Big Grin
Ja nie, ale chyba Artur coś przywiózł.

Witam,
Ja miałem odłowionych 10 ryb A. borelli i ok. 10 ryb A. commbrae[url=http://www.aqvaterra.com/cichlids_apistogramma_commbrae.php][/url], ale niestety wszystkie straciłem w sumie w ciągu 24h. Pali im płetwy niemiłosiernie pomimo podmian wody. Zresztą, jak pisał Piotr powyżej, podobnie jest z G. balzanii czy odłowianymi tam kąsaczami. Ryby z tamtych lagun sa bardzo wrażliwe. Szczerze powiem to nawet nie wiem czym jest to spowodowane?


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - piotrK - 20-08-2017

Wczoraj dotarła do mnie smutna wiadomość że zmarł Felipe Cantera, właściciel firmy aqva terra eco tours. Akwarystyka straciła wielkiego miłośnika przyrody i dobrego człowieka. Kondolencje dla rodziny Felipe.


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - galimedes - 20-08-2017

Szok ...


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - arsik - 21-08-2017

Wielka strata i szkoda! Po prostu jeszcze to do mnie nie dotarło. Nadal mam nadzieję, ze to pomyłka, zbieżność nazwisk...Ikona odeszła, szkoda, że tak szybko...


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - mady haze - 21-08-2017

Jest mi bardzo przykro i szczerze współczuję rodzinie. Rozmaiałem dzisiaj z Helen o tej sytuacji. Myślę, że nie muszę pisać Wam jak się czuje i co myśli.

Świat akwarystyki stracił wspaniałego człowieka, pasjonata i prekursora. Wielu dzięki Niemu poznało Urugwaj i jego podwodnych mieszkańców. 

Żegnaj przyjacielu.


RE: Urugwaj III - Daleko od domu - mady haze - 11-08-2018

Wypadałoby skończyć ten reportarz. Ostatnio jak się widziałem z Piotrkiem K, to nawet mu to obiecałemSmile, ale życie jest tak czasami pokręcone, że nie pozwala skończyć pewnych rzeczy na czas, bo pojawiają się inne ważniejsze.

Postaram się jednak zakończyć ten materiał jak należy.

13.02 Villa Constitution

Z Bella Union do Villa Constitution dzieliło nas jakieś 110 km. Nie mogliśmy się doczekać już tj ja i Artur bo to była ostatnia okazja na złapanie G.Balzani i C.Vitatta. Rano okazało się, że kolejnych 7 sztuk odeszło do valhalli.

VC to rozlewisko Rio Uruguay. W większości jest dosyć płytkie, tak do pasa, ale po środku znajduje się kanał o głębokości 4.0m. Po jego bokach znajdują się miejsca porośnięte roślinnością i niewielkie odcinki "plażowato podobne". 

   

   

Jest to idealne miejsce do zaciągnięcia sieci, ale należy BARDZO uważać, żeby nie przekroczyć magicznej linii nagłego uskoku.

Jak tylko przybyliśmy na miejsce wyskoczyliśmy z Arturem z samochodu, zabraliśmy sieć i jazda do wody. Ku naszej radości (o ile dobrze pamiętam) już za pierwszym razem złapaliśmy C. Vittate, ale potem ciiiiiiiiisza - nic nie wchodziło.

Po kilku chwilach podeszli do nas Felipe i reszta drużyny i zaproponowali nieudacznikom, że może przeniesiemy się jednak w te części porośnięte zielenią.

   

No i się zaczęło.... Każde pociągnięcie siecią to od kilku do kilkunastu G. Balzani wielkości od 12cm do 17-18cm. Łowiliśmy olbrzymki, a banan na twarzy rósł coraz wiekszy. Przy okazji złowiliśmy jeszcze 4 C. Vittaty. Największa miała ponad 20 cm. Był tylko jeden problem - same samice. 

Udało się też złowić prawdziwego G. Australis tej wielkości.

   

Nie obyło się bez strat - mój nowiuśki telefon został zalany wodą (stąd nie mam zbyt dużo fotek z tego miejsca) i przestał działać. Było to zasługa mojego kolegi Jana, bo go nie zauważył w pustym wiaderku, które stało na brzegu i zaczerpnął nim wodęPocieszacz

No cóż - ośmielam się postawić pytanie - kto na odłowach  zostawia telefon w wiaderku - ale to już inna sprawaBezradny

Nie mniej jednak przy tej okazji dowiedziałem się jak wysuszyć zalany telefon, tak aby jeszcze mógł działać, a mianowicie trzeba kupić ryż i zanurzyć telefon w nim w szczelnym worku i pozostawić na kilka godzin. Wyobraźcie sobie, że zadziałało. Rano działał i ładował normalnie. Dla mnie mega superZacieszacz 

Po coby tutaj nie pisać bardzo udanych dla wszystkich połowach pojechaliśmy do hotelu, aby odpocząć i zając się oczywiści rybami.

A wieczorem popijając piwko popatrzeć na zachodzące w oddali słońce.

   

14.02 Tala

Rano część grupy wyjechała na połowy Dorado. 

Ja nie miałem wędki na taką rybę więc razem z Arturem i jego żoną zostaliśmy w hotelu. Ogarnęliśmy na spokojnie ryby i odpoczywaliśmy  - czytaj nudziliśmy się jak mopsy.

O 13 wrócili koledzy z marnym wynikiem tj tylko 8 letni Mateo złowił 5 kg Dorado. 

   

Dzisiaj mieliśmy pojechać do Tala odławiać Gymnogeophagusy i inne gatunki, które przy okazji się napatoczą. nie wiedzieliśmy czy w ogóle będzie to możliwe, bo mijając niektóre rzeki obserwowaliśmy bardzo podniesiony poziom wody.

   

Być może zabrzmi to cynicznie, ale ja nie miałem potrzeb łażenia w kolejnej rzece, zatem skupiłem się na obserwowaniu i piciu piwa.

   

   

Tutaj zbliżenie na poziom wody, który nie tak dawno temu w tym miejscu występował.

   

15.02 do Salinas przez Prongos

Dzień zaczął się wcześnie rano bo o 530. O 7.00 było śniadanie, a po nim pakowanie ryb w beczki i w drogę. 

Wcześniej jednak trzeba było ogarnąć wszystko to co znajdowało się w workach. Ja osobiście nie miałem ich dużo bo 10, ale byli tacy co i po ponad 20 posiadali i dodatkowo butelki 0.5l i 5.0l. Ci pracowali w pocie czoła, drugą ręką i nogą odganiając komary, które wybrały się na poranny jogging.

Poranne słońce rozjaśniło okolicę. Siedząc w hallu hotelu przez szybę widziałem Rio Uruguay, a w tle mnóstwo odgłosów ptaków, które co jakiś czas zagłuszane były przez coraz bardziej rosnący ruch samochodowy. Życie zaczynało pojawiać się w okolicy.

Po śniadaniu zapakowaliśmy ryby w beczki i w drogę. Przed nami 580 km jazdy, a w między czasie postój w Prongos we Flores. Miejsce to jest miejscem do grillowania, które przyklejone jest naturalnie do rzeki Prongos.

   

   

Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, wokoło rodziny odpoczywały tradycyjnie grillując wołowinkę. Dzieciaki biegały wokoło nas, bo przecież przyjazd tylu gości to pewnego rodzaju lokalne wydarzenie. No a jeśli Ci goście wchodzą kurde do wody, z siecią i bez sensu są ciągną, to już w ogóle mega wydarzenie.

   

Tym razem Felipe razem z Pedro zaciągnęli sieć. Gymnogeophagus sp. Prongos jest naprawdę bardzo ładny. W naturalnym świetle mieni się granatem połączony z zielenią, czerwienią i pomarańczem.

   

   

Nie mniej jednak to nie to było ekscytujące a fakt, że złowiliśmy naprawdę piękne okazy zbrojnikówHaha

   

   

   

   

Oczywiście wróciły do natury, ale warto było chwile na nie popatrzeć.

Przy okazji chciałbym Wam pokazać jaki poziom wody był w tym miejscu.