Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach
Cala prawda o odlowie F0 A F1 - Wersja do druku

+- Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach (https://cichlidae.pl)
+-- Dział: Dyskusje ogólne (https://cichlidae.pl/forum-46.html)
+--- Dział: Hodowle, sklepy, importerzy (https://cichlidae.pl/forum-47.html)
+--- Wątek: Cala prawda o odlowie F0 A F1 (/thread-4013.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


RE: Cala prawda o odlowie F0 A F1 - boruc456 - 14-03-2014

Tak te ryby są z odłowu


RE: Cala prawda o odlowie F0 A F1 - Pley - 14-03-2014

Albo z ferm hodowlanych gdzie szprycuje się ryby hormonami Smile.


RE: Cala prawda o odlowie F0 A F1 - dator - 14-03-2014

(14-03-2014, 16:26 PM)mpaw napisał(a): 1. Na podstawie dłuższej współpracy z eksporterem pomimo jego zapewnień, że ryby są z odłowu, można zaobserwować w szczególności dla ryb z S.A, gdzie nie ma certyfikacji pochodzenia, okresowość dostępności zarówno gatunków jak i ich ilości, zależną od aktualnej pory roku. Największa dostępność jest w porze suchej, szczególnie pod jej koniec, co związane jest z brakiem konieczności ganiania za rybami po zalanym lesie i ograniczeniem miejsc ich bytowania do określonych zbiorników. Od momentu rozpoczęcia się pory deszczowej widać według regularnie otrzymywanych list jak spadają "zapasy magazynowe" ryb i ilość dostępnych gatunków. Jeśli ryby pochodziły by z hodowli, bardzo prosto byłoby przez cały rok utrzymanie w sprzedaży pełnego spektrum gatunków.

Niestety, nie dotyczy to wszystkich gatunków. 
Z pewnością skalary Manacapuru rozmnażają się okresowo. Najstarsze pary mają sześć lat. Przy czym, wszystkie pięć pokoleń rozmnaża się "sezonowo".
WF zostały przywiezione od Daniela Mathhaeus'a z Niemiec.

Wyrosłem już z certyfikatów. 
Najważniejsze jest od kogo biorę ryby.
Nie potrzebowałbym żadnego kwitu np. z Tropheus'a. Mam zaufanie do importera i to mi wystarczy. Jeśli nie znam dobrze dostawcy, zakładam, że ryby nie są dzikusami.

Kolega kilka lat temu osobiście jeździł do ww. Daniela po ryby, głównie ziemiojady, skalary i eLki. Kiedyś wskazał na jakieś tam ryby, które zrobiły na nim duże wrażenie z uwagi na piękne wybarwienie. Skomentował "piękne dzikusy", na co Daniel odpowiedział, że akurat te ryby, to F1. Za ryby zawsze słono płacił, ale nawet z najtrudniejszymi gatunkami nie miał później problemów hodowlanych (a wyciera i odchowuje najtrudniejsze gatunki, w tym kilka wprowadził na nasz rynek). Nie sądzę, żeby przywoził jakieś certyfikaty.

Certyfikat to dzisiaj żadna gwarancja (mało kto tak podrabiał dolary amerykańskie, jak północni Koreańczycy). Gwarancją są ludzie.


RE: Cala prawda o odlowie F0 A F1 - w-2 - 15-03-2014

Masz rację najlepsza gwarancja to zaufany człowiek , jednak nie można stwierdzić że certyfikat nie ma znaczenia ale taki rzetelny z powołaniem się na aktualne dokumenty przewozowe i weterynaryjne a jeszcze lepiej z załączonymi kserami takich dokumentów. Taki dokument może przydać się chociażby przy sprzedaży ryb, wielu kupujących z drugiej ręki niejako wymaga takiego papierka choć wiadomo że nadużycia też są nagminne. Wielu sprzedawców poprostu miga się od wystawienia takich rzetelnych dokumentów albo w ogóle żdnych nie chce wystawić. Wg mnie powoduje to u kupującego dodatkowe podejrzenia że gra toczy się nieuczciwie tymbardziej jak sprzedawca nie ma renomy lub ma złą. Wielu też znika po roku lub dwóch działalności stąd też zaufany sprzedawca to podstawa, a ponadto ciężka w rozmnażaniu się w niewoli ryba.