Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach
Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - Wersja do druku

+- Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach (https://cichlidae.pl)
+-- Dział: Dyskusje ogólne (https://cichlidae.pl/forum-46.html)
+--- Dział: Wyprawy (https://cichlidae.pl/forum-81.html)
+--- Wątek: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy (/thread-10597.html)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - Xiao Lohan - 26-03-2020

Ale przerybione akwarium. Widać, że kostarykańscy sprzedawcy wcisną wszystko, byle dochód się zgadzał. Znaczy mnogość obecnego życia zaskakująca.
Super filmiki, jak na pierwszy raz naprawdę spoko. Zacieram ręce na kolejne.
3 grube ryby i pies w rzece też spoko. Wink


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - piotrK - 26-03-2020

(25-03-2020, 21:49 PM)Kierowca Bombowca napisał(a): Okres godowy widać tam w pełni
Bliżej końca niż szczytu, ale i tak sporo pielęgnic z narybkiem. Chyba każdy napotkany przez nas gatunek miał młode - poza Parachromisami.


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - galimedes - 26-03-2020

REWELACJA !
Zdjęcia podwodne świetne, ryby naprawdę interesujące . Tylko pomarzyć o takiej wyprawie.. Ja po przylocie chyba przez te 2 tyg. kwarantanny nic innego nie robił jak organizował baniak pod rybki które tam spotkaliście. Te podwodne krajobrazy są niesamowite, kiedy moje akwaria będą tak wyglądać... To w ogrodzie dawało radę ale tam robotę robiło słońce i żyzne , gliniaste podłoże na którym glony i inne cosie rosły jak na drożdzach. 
Dzięki za filmiki z tej wyprawy, pewnie niejednemu akwaryście będą służyły za wzór do naśladowania..
Mam nadzieję ,że jeszcze w tym roku się spotkamy i poopowiadacie swoje historie przy kuflu dobrego piwka ..! Pozdrawiam!


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - filas - 26-03-2020

galimedes, jak chcesz się spotkać przy kufelku piwa to sobie daruj, my już weszliśmy na wyższy level i przy jednym kufelku to bez sensu się fatygować Wink

A wracając to tematu...
...dzisiaj to już wszyscy się bili o to kto ma zacząć post o naszych dalszych perypetiach

Dlatego wyjątkowo ja zacznę.

04.03.2020

Kolejny dzień jak co dzień, wiecie, początek marca, wstajesz 5 rano bo już ptaki napierdzielają a wyjce na drzewach zdarły sobie struny głosowe, na dworze 26 stopni, generalnie taka normalka, przeciągasz się ale paraliżuje ciebie spalona skóra na plecach i niestety coś trzeba z tym zrobić. Ale co, sam nie ogarniesz więc trzeba zęby zacisnąć i pogodzić się z sytuacją O maj gat

   

Po grze wstępnej na szczęście nic nie nastąpiło więc przeszliśmy do dalszego planu dnia - Łojciec zarezerwował sobie stanowisko kucharza więc zaczynał się jego taniec w kuchni, ja żeby tego nie oglądać szybciutko z Kobuzem pojechaliśmy po pieczywko - niestety jedyny sklep w wiosce zamknięty, wszystko kupiliśmy dzień prędzej ale pieczywko wiadomo musi być świeże a tu klops, nima Sad
Po kilku rundach po wiosce znaleźliśmy piekarnię, otwierała się o 7 i oferowała dosłownie kilka produktów więc na całe szczęście nasza nadgorliwość i wczesna pobudka okazały się trafione. 

   

Przy okazji obserwowaliśmy jak miejscowi podrzucają swoje pociechy do szkoły, mnie osobiście bardzo spodobał się transport rowerowy - matka rzeźbi łydkę a dzieciak siedzi bokiem na ramie albo na desce dorobionej - proste, ekologiczne, mało awaryjne i zdrowe

   

Po śniadanku oczywiście kolejny wyjazd nad rzeczkę, Kobuz był pilotem i poprowadził nas do rzeki Niney gdzie spędziliśmy kilka godzinek. Łojcu jakoś opadły chęci kładzenia się w wodzie i podglądania ryboli więc z automatu przejął rolę ochroniarza naszego samochodu, co prawda więcej się rozglądał za motylkami to jednak mogliśmy swobodniej oddalać się od pojazdu.

O samej rzece zrobię osobny post, pewnie jak dokończę browara co go teraz sączę Okok

Po powrocie z Niney rozsiedliśmy się dupskami w knajpie gdzie serwowali głównie mięcho, takie grillowane ale też takie pod nazwą "smoked" czyli wędzone. Osobiście zdecydowałem się na smoked i muszę przyznać, że było smacznie...

   

Rozleniwieni obiadkiem pomaszerowaliśmy do naszego skromnego domku (klima, jacuzzi, 3 łazienki.... taka tam wiecie kuźwa szopka) i w zasadzie nie było planu na dalszą część dnia ale ja oczywiście miałem mało i rzuciłem hasło idę nad morze Karaibskie! Tylko Kobuz podjął temat, Made już siedział w laptopie i wstawiał na wyścigi fotki na FB a Łojciec nie wiedzieć czemu kolejny raz układał siano na tapczanie - on to lubił robić - liczył, układał, segregował - takie hobby na wyjeździe Wink

Tym czasem ja z Kobuzikiem poszliśmy na teren Parku i spacerkiem pokonaliśmy dosyć spory odcinek plażą, taka tam plaża jak plaża, trochę inna niż w Mielnie ale jednak tylko plaża

   

Potem kąpiel, bo to przecież nie tylko frajda ale obowiązek w takim miejscu.

Po kąpieli już niby koniec, zaczęliśmy się snuć z powrotem w kierunku wioski a tu nagle taka całkiem normalna, codzienna sytuacja - kurka szop, których jest kilkanaście w tym parku postanowił, że poczęstuje się czymś co durni ludzie przynieśli i bez żadnej krępacji chwycił siatkę zostawioną przez turystów obok rzeczy i ... wtedy stało się coś czego nie zapomnę! Kurcze Kobuz!!! - nasz admin, rzucił się niczym szczupak i zaczął się szarpać z szopem o tą siatkę... przez moment zdębiałem bo prędzej spodziewał bym się Pameli Anderson na plaży niż takiej akcji z Kobuzem... Zanim ogarnąłem kamerkę to już było po bijatyce - szop porwał z siatki czipsy a Kobuzowi zostawił resztę

(trzeba się przyjrzeć to po prawej obok Kobuza widać szopa Wink)

   
 
Jak już miałem odpaloną kamerkę to pobiegłem za złodziejem i okazało się, że to miłośnik czipsów - w krzakach było już kilka paczek pustych a on spokojnie nie przejmując się moją obecnością rozkoszował się nową zdobyczą

   

W powrotnej drodze nie dotrzymałem tępa naszemu adminowi, który chyba w amoku po przebytej walce z szopem gnał ślepo do przodu a ja daleko z tyłu zostałem wynagrodzony czymś wyjątkowym. Nie chodzi tutaj o małpki, które całkiem blisko uskuteczniały jakąś kłótnię rodzinną

   

tylko o gościa z listy, na której po za rybami do zobaczenia były tukan i leniwiec.
O ile tukana już udało się z daleka dojrzeć to ten drugi po prostu pokazał mi się na drzewie tuż przy morzu wisząc całkiem nisko Smile Niby nic, niby tylko zwyczajny zwierzak, których tam jest sporo ale w kilka jeszcze osób staliśmy i patrzeliśmy jak wryci jak on się...     ...nie rusza Smile coś kurcze pięknego, nieruchome zwierze a jaka sensacja

   

Nie wiem co sobie myśleli inni ale ja tak stałem, stałem, stałem i sobie mówię - ale zajebioza, ale żeby chociaż drgnął, delikatnie czymś ruszył, bo niby chciałem go zobaczyć i zobaczyłem ale wiadomo, apetyt rośnie więc czekam co dalej - no i stało się - ruszył delikatnie jedną nogą !!! Teraz już w pełni usatysfakcjonowany ruszyłem dalej Smile

Potem to już tylko sama męczarnia w domku, piwo, piwo, piwo....... piwo, jacuzzi, piwo... piwo, piwo itd. normalnie męczyliśmy się tak do nocy jak to bywa w typowy, marcowy wieczór na tarasie Wink


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - mady haze - 26-03-2020

Chciałbym uzupełnić posta prostując zaistniałą sytuację z Łojciem, że plecy Łojca są tak gęsto porośnięte buszem, że nasmarowanie ich to nie lada wyzwaniePocieszacz- nawet w pochyleniuHaha

Poniżej fotki z rzeczki.

   

   

   


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - filas - 26-03-2020

Obiecałem to tak robię, browarek dopity Wink

Kolejna rzeka na naszej mapie po stronie Karaibów - Rio Niney.

Dosyć płytki odcinek przy samym ujściu do rzeki Esrtrella. Nieliczne miejsca przy brzegu gdzie utknęły zatopione większe gałęzie następnie zatrzymywały trochę liści i innych gałązek dawały schronienie sporej mieszance młodych pielęgnic z gatunków Cryptoheros myrnae, Cribroheros alfari, Amatitlania kanna, Vieja maculicauda, Parachromis friedrichsthalii. Jedynie pod mostem było trochę głębsze miejsce gdzie pod zatopionym pniem drzewa udało się nakręcić większą parę C. alfari. W innym zaskakująco płytkim miejscu spotkaliśmy podrośniętą parę V. maculicauda z młodymi jednak płochliwość tych ryb a zwłaszcza samca była tak duża, że zostawiały młode i uciekały po kilka metrów na boki nie dając się nakręcić a w tym czasie narybek atakowany był przez Gobiomorus dormitor - zrobiło mi się szkoda ryboli i zmieniłem miejscówkę.
Najzabawniej na widok kamerki reagowały P. friedrichsthalii - ustawiały się prostopadle do obiektywu i przyglądały się w bezruchu, zdarzało się, że sam poruszałem celowo kamerką, żeby ryba odpłynęła bo trwało to śmiesznie długo.




RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - Kierowca Bombowca - 26-03-2020

Co to za bulgotanie w filmie?


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - filas - 26-03-2020

Smile Irytujące co? Wiem ale nie chce mi się tego usuwać, po za tym wolę dokument w oryginale Tongue
To bulgotanie to dźwięk wydostającego się powietrza z uchwytu teleskopowego do kamerki, bąbelek po bąbelku zanim się cały nie napełnił wodą - taka sytuacja Sad


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - gustawksp - 26-03-2020

Zajebiste filmy.Szacun.A piwo ,to maja tam podle,jak zreszta w calej Ameryce Lacinskiej.Dawac relacje dalej.


RE: Kostaryka 2020 - 4 gringo i ubaw po pachy - alexdemo - 26-03-2020

Napiszcie coś więcej o sprzęcie do nurkowania.