[112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Wersja do druku +- Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach (https://cichlidae.pl) +-- Dział: Prezentacje (https://cichlidae.pl/forum-23.html) +--- Dział: Prezentacje zbiorników (https://cichlidae.pl/forum-24.html) +---- Dział: Akwaria z pielęgnicami (https://cichlidae.pl/forum-69.html) +---- Wątek: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " (/thread-10225.html) |
RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - piotrK - 22-07-2020 Spróbuj nagrać to jak młode podpływają do pyska samca, jeżeli to w ogóle możliwe (wiadomo jak to jest z takimi sytuacjami - nigdy nie mają miejsca jak trzyma się w rękach aparat). Ciekawe że u tych ryb tylko samce czasami podejmują próby inkubacji w pysku. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Goran - 22-07-2020 Chyba nie nagram tego. Wydaje mi się, że to nie samiec chciał je inkubować tylko one że strachu chciały się chować. Dziś już przyzwyczaiły się do braku matki i pływają z samcem jak wcześniej z samicą. Ta para widocznie nie może razem opiekować się młodymi. To taki związek dwojga indywidualistów i samolubów. Przez 5 tygodni robiła to samica odganiając samca, a teraz jest odwrotnie. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - piotrK - 23-07-2020 Ja miałem odwrotny problem - jak samiec P. kribensis Makoure inkubował narybek przez krótki czas, to oczywiście przed aparatem nie odważył się ich wypuścić RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - dzikakuna - 23-07-2020 Takie pary dobierane "na siłę" nie zawsze są udane. U mnie Enigmatochromis lucanusi młodymi przez kilka dni opiekują się oboje rodzice. Potem samiec i samica się rozdzielają i każde z rodziców prowadza "swoje" młode. Po tygodniu samiec przejmuje opiekę nad wszystkimi a samica jest przeganiana. Myślę że podjada młode gdy zaczyna być gotowa do kolejnego tarła. Dopóki pływa chodź jeden maluch samiec jest obojętny na jej zaloty. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Goran - 26-08-2020 Stare przysłowie pszczół mówi, że od przybytku głowa nie boli..... I moje barwniaki po niewiele ponad 2 miesiącach dziś wprowadziły kolejne stadko maluchów. Z poprzedniego miotu zostało może z 10-15 sztuk. Bez dokarmiania i specjalnych zabiegów. Rosną wolno ale przestało chyba ich ubywać. Teraz też nie będę im pomagał bo jeszcze faktycznie głowa mnie rozboli RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Goran - 30-08-2020 Z bólu głowy nic nie będzie przekonałem się właśnie, że odmulanie i robienie zamętu w akwarium z dopiero co wyklutym narybkiem nie jest wskazane. Dziś po maluchach ani śladu. Pewnie zostały zjedzone. Ale Zuza i Janusz już tańcują . Może zdążę je przeprowadzić do nowego zbiornika, zanim znów coś zmajstrują. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - piotrK - 01-09-2020 Pytanie jest zasadnicze - po co odmulać? RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Goran - 01-09-2020 (01-09-2020, 10:54 AM)piotrK napisał(a): Pytanie jest zasadnicze - po co odmulać? Chyba z sinic albo czegoś innego robi mi się masa takiego brązowego syfu który momentalnie zapycha mi gąbkę na zasysie kubełka. A boję się ją zdjąć, bo może małe barwniaki zostaną zassane. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - piotrK - 01-09-2020 A no chyba że tak. RE: [112l] Barwniaków " Kronika wypadków miłosnych " - Goran - 20-09-2020 Po ponad roku obserwacji moich Barwniaków znów zostałem zaskoczony. O ile wiedziałem, że lubią kopać, zwłaszcza w okresie tarła, to takiego okopu jak dziś rano to nigdy nie widziałem. Zuza siedzi ok kilku dni w kokosie, A Janusz dziś przez jedną noc wykopał dół w żwirku do samego szkła, zasypując przy okazji 3/4 piaskowej plaży. Nie wiem co by się musiało stać, żeby mnie zmusić do takiego wysiłku |