Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: Bezpłodne pielęgnice?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Cześć wszystkim,

Zastanawiałem się ostatnio czy wam też zdarzyło się mieć problem z bezpłodnymi pielęgnicami pochodzącymi między innymi od niemieckich hodowców. Nie chodzi tu o dzikie ryby, tylko wyhodowane w akwariach pokolenia.

Osobiście miałem podejrzenia co do takiej sytuacji co najmniej raz: za nic w świecie nie mogłem rozmnożyć Apistogramma sp. Abacaxis, i z tymi samymi rybami z tego co mi wiadomo nie poradził sobie Ruki. Podobnie wyglądał problem z Geophagus sp. aff. altifrons "Tapajos" pokolenia F1, które nie chciały podejść do tarła pomimo tego, że starałem się zapewnić im warunki lepsze niż - jak pdoejrzewam - mieli ich dzicy rodzice. Z tego co mi wiadomo po zmianie właściciela ryby te również nigdy się nie wytarły.

Co wy na to? Trafiły wam się takie ryby? A może nie tylko z Niemiec? Nie chcę tu wskazywać żadnego konkretnego hodowcy (bo i nawet nie wiem skąd dokładnie pochodziły ryby, z którymi miałem problem). Pytanie zatem, czy hodowcy nawet mniej "dochodowych" ryb niż Tanganika czy Malawi byliby gotowi do takich "niecnych" działań?
Piotrek podobny problem występował z rybami sprowadzanymi z Czech. Kiedyś ten temat był poruszany na forum tropheusa. Często zdarza się, że ryby kupowane w Niemczech naprawdę pochodzą z czeskich hodowli. Nie mam zbyt szerokiej wiedzy na temat sterylizacji ryb czytałem kiedyś że niektóre preparaty na bazie miedzi mogą tak niestety nie wiem czy czasowo czy stale.
Dobrze wiedzieć, że trzeba na miedź uważać również pod tym kątem
Nie tyle miedź co roztwór zieleni malachitowej w odpowiednim stężeniu. Ale częściej używa się naświetlania UV czy formaliny. Wink

Niestety, bezpłodne ryby to jeden z powodów, dla których trzymam się z daleka od czeskich czy niemieckich hodowlanych ryb. Nigdy nie wiadomo co te ryby przeszły. Niby nasze Abaxy były z OK hodowli, inne osobniki się rozmnażały- może samiec strzelał ślepakami?Big Grin

Aczkolwiek kiedyś kupiłem gibbicepsy nn pochodzenia- za nic żadna z samic ikry nie złożyła... :/
Agnieszka co do Cu to czytałem i pamiętam ze studiów z rybactwa ale dotyczyło to pstrąga i karpia. Myślę że można to też odnieść do do ryb akwariowych. Zresztą jak pamiętam pozyskiwanie ikry i melcza nie powinno się odbywać w naczyniach miedzianych.

kakadu80

Ja mam Erythrury z Czech najpewniej, samica składa ikrę za ikrą, ale dotąd nic się z niej nie wykluło. Coś jest na rzeczy...
(10-02-2017, 17:50 PM)Michal napisał(a): [ -> ]Agnieszka co do Cu to czytałem i pamiętam ze studiów z rybactwa ale dotyczyło to pstrąga i karpia. Myślę że można to też odnieść do do ryb akwariowych. Zresztą jak pamiętam pozyskiwanie ikry i melcza nie powinno się odbywać w naczyniach miedzianych.
Te mechanizmy są trochę inne. Same jony miedzi są szkodliwe dla ikry, larw i narybku wszystkich gatunków ryb- dla jednych bardziej, dla drugich mniej. Ba, nawet dla dorosłych ryb.
W przypadku zieleni malachitowej bezpłodność jest powodowana faktem, że metabolity tego związku pozostają długo w organizmie ryby i uszkadzają narządy.
Ruki po części masz rację że w procesie zapłodnienia ikry w warunkach sztucznych mechanizm może opierać się na przenikaniu jonów Cu+ do wody. Natomiast długa ekspozycja organizmu na małe dawki miedzi lub ograniczona w czasie ale w dużym stężeniu prowadzić będzie do uszkodzenia wątroby. Jak wiesz wątroba oprócz usuwania toksyn z organizmu bierze także udział bezpośrednio lub pośrednio w syntezie enzymów także tych płciowych. Procesy rozrodcze są sterowane neurohormonalnie poprzez kaskadowe działanie hormonów. Więc jedno zaburzenie będzie skutkowało dezaktywacja całego szlaku. K. Bieniarz i P. Epler.  wykazał w  badaniach na samicach karpia, że duże stężenie metali ciężkich m.in Cu upośledzają rozwój gonad oraz większej  śmiertelności embrionów. Temat jest ciekawy może pokuszę się w wolnej chwili na odświeżenie wiedzy z limnologii, rybactwa i ekotoksyologii, muszę poszukać skryptów.
Ale nikt samej miedzi do sterylizacji ryb nie używa, bo proces ten jest długotrwały- dłuższy niż ryba średnio przebywa u hodowcy od "wyklucia" do trafienia w obieg. A ekspozycja na mocniejsze stężenia generuje zbyt duże straty.


Roztwory do sterylizacji w oparciu o formalinę i zieleń malachitową są tajemnicą poliszynela, pewnie po kilku głębszych można się dowiedzieć dokładnie co i jak- jakie stężenie, na ile, jak skuteczne. Naświetlania już nie są tak popularne, wyszły z mody. Wink

P.S.
Ze śp. profesorem Eplerem miewałem zajęcia. Wink
Temat odbiegł od sedna poruszonego przez Piotrka, ale jak masz chęć to można się w niego zagłębić nie koniecznie na forum. Czasem bywasz na spotkaniach GSA
Stron: 1 2