Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: Cleithracara maronii - dziwne zachowanie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam,

od trzech dni obserwuję, że jedna maronka z mojej parki - prawdopodobnie samica - zachowuje się jakby nie potrafiła pływać. Przesiaduje przy dnie, a przemieszczając się albo "szoruje" po dnie, albo lekko (jakby z trudem) wzbija się w górę i kawałek dalej opada na piach.
Partner normalnie pływa koło niej, bo zawsze pływają razem.
Poza tym, co napisalem wyżej nic więcej się nie dzieje, tzn. żadnych oznak chorobowych, typu zmiany skóry, oczu, płetw, itd. Nawet będąc na dnie "bawi" się jak to robiły obie do tej pory tarzając sie w piachu, albo łyka piach i przepuszcza przez skrzela. Pokarm pobiera też normalnie jak na maroni.
Ale widzę, że ma problem z pływaniem, bo jak podchodzę do szyby to zawsze obie na chwilkę uciekały, a teraz samiec ucieka, a ta samica zostaje, pokrywa się zestresowana marmurkiem i ewentualnie po chwili z trudem się oddali.
Macie jakieś pomysły co to może być?
Temat już kilka razy wałkowany u nas na forum, prawdopodobnie Twoja ryba ma uszkodzony pęcherz pławny. Jest to nieuleczalne, ale teki "belly slider" może żyć wiele lat w akwarium, podchodzić skutecznie do tarła i odchowywać młode. Zauważyłem, że jest to częściej spotykane przy hodowlanych rybach niż przy dzikusach.
Mam pewne podejrzenie, że takiemu uszkodzeniu pęcherza sprzyja spadek temperatury(o 2-3*C), kiedy to przykładowo przyjdzie ochłodzenie, a my zapomnimy włączyć grzałkę.
(23-09-2013, 22:20 PM)Ruki napisał(a): [ -> ]Temat już kilka razy wałkowany u nas na forum, prawdopodobnie Twoja ryba ma uszkodzony pęcherz pławny. Jest to nieuleczalne, ale teki "belly slider" może żyć wiele lat w akwarium, podchodzić skutecznie do tarła i odchowywać młode.

Tego się niestety obawiałem i chciałem potwierdzenia. Hmm, nie wiem, co mam teraz zrobić. Niby wszystko jest OK, ale ryba ewidentnie się męczy nie mogąc odbić się od podłoża. Zobczę, jak sie sytuacja rozwinie. W najgorszym wypadku będzie eutanazja w humanitarny sposób. :-(