03-09-2013, 22:22 PM
ŹLI CHINOLE
Jakiś czas temu w internecie podniósł się lament nad nową modą która zapanowała w chinach. Rzecz tyczy się "żywych breloczków". Pewnie większość z Was wie o co chodzi. Dla mniej zorientowanych polecam link>>. Co tu dużo pisać...SADYZM. Polacy zaczęli ostro hejtować na forach skośnookich "kolekcjonerów" żywych breloczków, wypełniali petycje, pisali skargi... Tylko przyklasnąć.
CUDZE GANICIE, SWEGO NIE WIDZICIE
Czemu o tym piszę? Ostatnio sporo czasu spędzam na allegro oraz forach internetowych w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań. Chcąc nie chcąc co chwilę natrafiam na taki "chiński" syndrom, który w naszym kraju przejawiają (najczęściej) początkujący akwaryści. Z przykrością stwierdzam, że ryby które w większości trafiają do polskich domów przechodzą piekło. Ludzie są próżni, nie chcą zadać sobie odrobiny trudu aby dowiedzieć się o podstawowych wymaganiach dla swoich ryb. Często ryba ma być tylko dodatkiem do kolorowych kamyczków, sztucznych roślinek, pierdzących nurków.
Jednak moim zdaniem największą winę ponoszą nie ci próżni "akwaryści" a sklepy zoologiczne. Sprzedawcy albo sami nie mają żadnej wiedzy, albo są nastawieni tylko i wyłącznie na zysk. Są w stanie wmówić każdą bajkę, byle by tylko sprzedać, zarobić...a jak ryba padnie? Tym lepiej, klient przyjdzie po następną.
Jest to wyjątkowo przykre, gdyż ryby głosu nie mają. Nie okazują emocji. Często żyją w za małych zbiornikach w których nie mogą swobodnie pływać, dogorywają podtruwane własnymi odchodami i jedzeniem rozkładającym się w wodzie.
Ale najbardziej przykre jest to, że nic z tym nie można zrobić od strony prawnej bo gdyby chodziło o psa lub kota, sprawa była by o wiele prostsza. Co nam pozostaje? Opcje są dwie: Albo udawać, że tego nie widzimy, albo walczyć, nawracać, edukować, jednocześnie narażając się na drwiny i chamskie ataki ... Wybór postawy jest kwestią indywidualną każdego z nas.
Jakiś czas temu w internecie podniósł się lament nad nową modą która zapanowała w chinach. Rzecz tyczy się "żywych breloczków". Pewnie większość z Was wie o co chodzi. Dla mniej zorientowanych polecam link>>. Co tu dużo pisać...SADYZM. Polacy zaczęli ostro hejtować na forach skośnookich "kolekcjonerów" żywych breloczków, wypełniali petycje, pisali skargi... Tylko przyklasnąć.
CUDZE GANICIE, SWEGO NIE WIDZICIE
Czemu o tym piszę? Ostatnio sporo czasu spędzam na allegro oraz forach internetowych w poszukiwaniu ciekawych rozwiązań. Chcąc nie chcąc co chwilę natrafiam na taki "chiński" syndrom, który w naszym kraju przejawiają (najczęściej) początkujący akwaryści. Z przykrością stwierdzam, że ryby które w większości trafiają do polskich domów przechodzą piekło. Ludzie są próżni, nie chcą zadać sobie odrobiny trudu aby dowiedzieć się o podstawowych wymaganiach dla swoich ryb. Często ryba ma być tylko dodatkiem do kolorowych kamyczków, sztucznych roślinek, pierdzących nurków.
Jednak moim zdaniem największą winę ponoszą nie ci próżni "akwaryści" a sklepy zoologiczne. Sprzedawcy albo sami nie mają żadnej wiedzy, albo są nastawieni tylko i wyłącznie na zysk. Są w stanie wmówić każdą bajkę, byle by tylko sprzedać, zarobić...a jak ryba padnie? Tym lepiej, klient przyjdzie po następną.
Jest to wyjątkowo przykre, gdyż ryby głosu nie mają. Nie okazują emocji. Często żyją w za małych zbiornikach w których nie mogą swobodnie pływać, dogorywają podtruwane własnymi odchodami i jedzeniem rozkładającym się w wodzie.
Ale najbardziej przykre jest to, że nic z tym nie można zrobić od strony prawnej bo gdyby chodziło o psa lub kota, sprawa była by o wiele prostsza. Co nam pozostaje? Opcje są dwie: Albo udawać, że tego nie widzimy, albo walczyć, nawracać, edukować, jednocześnie narażając się na drwiny i chamskie ataki ... Wybór postawy jest kwestią indywidualną każdego z nas.