Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: "Barwniakowy bloat"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Dzisiaj wyłowiłem martwego samca Barwniaka szmaragdowego. Od kilku dni powiększył mu się brzuch. Jako, że nie znam za bardzo tych ryb, myślałem że to zwykłe przekarmienie. Gdy jednak zaczął siedzieć schowany przy samym dnie, wiedziałem że coś musi być nie tak, ale było już za późno. Samica pływa sobie w najlepsze, jest bardzo aktywna to też nie koniecznie przyczyna musi tkwić w wodzie. Barwniaki dzielnie zniosły też ospę (nie miały plamek), którą niedawno udały mi się wyleczyć. Już rozmawiałem z Rukim na PW, ale chcę żeby zostało to dla innych. Szkoda, że nie zrobiłem fotki. Problemem może być pH które mam około 7,5, ale nie wydaje mi się żeby była to bezpośrednia przyczyna. Pokarm dostają dość urozmaicony, pokarmy płatkowe i różne mrożonki. NO2-0; NO3- różnie, czasem 10 lub mniej, czasem 20. Ale czy barwniaki hodowlane są aż tak wrażliwe na tym punkcie?
Może dałeś im za twarde/za grube skorupiaki. U mnie w podobnych okolicznościach padł kiedyś samiec Dicrossus maculatus. Podejrzewam, że miało to związek ze zjedzeniem czegoś w mrożonych larwach komara marki No-name - znajdowały się między nimi jakieś twarde kawałki, i to mogło go "zapchać".
Piotrek, zwróciłeś mi uwagę na jeszcze jedną sprawę. Samiec gdy połykał pokarm to zaraz go wypluwał i tak po kilka razy. Brał do pyska po kilka larw i po chwili wypluwał wszystko. Samica, mimo że mniejsza to nie miała tego problemu. Czy możliwe że był czymś "zapchany"?
Takie pobieranie i wypluwanie pokarmu może być oznaką infekcji wiciowcowej w przełyku. Jak są wiciowce to są także bakterie, będące pokarmem wiciowców.



Marta
Jesteś pewien, że azotany nie skoczyły wyżej?
Jak inne ryby? Jeżeli zauważysz podobne objawy u kolejnych osobników spróbuj obnizyć na kilka dni temperaturę - poprostu wyłącz grzałkę.
Poziom azotanów maksymalnie 20-25 (to zależny od interpretacji skali barwnej testu).
Wydaje mi się że przyczyna zgonu samca barwniaka może mieć "leżeć" w tym co napisał Piotrek.
Mogło dojść do zaczopowania jelita i wywiązała się infekcja bakteryjna. U mnie było tak w przypadku ryb z Tanganiki, a mianowicie u petrochromisa który dostał przez moje lenistwo nie moczony granulat który zaczął pęcznieć dopiero w jelicie czopując je. Po zbadaniu ryby specjalista określił przyczynę zgonu pojawienie się płynu płynu przesiąkowego w jamie ciała ryby wskutek infekcji bakteryjnej która powstała po zaczopowaniu jelita. Stwierdzono 3 gatunki bakterii.
Proponowałbym zmienić dietę u ryb, dbać o higienę zbiornika, parametry wody oraz unikanie stresu.
Moje nie dostają granulatu, tylko płatki ze 4 rodzaje. Do tego mrożonki: wodzień, artemia, dafnia, czarny komar- głównie te. Parametry utrzymują mi się w miarę stabilnie, choć nie są idealne. Podmiany wody wykonuję regularnie. Ale trzeba będzie przykładać większą wagę żeby taka sytuacja nie miała miejsca w przyszłości. Postaram się niedługo dokupić samca. Dziękuję wszystkim za pomoc i jak jeszcze ktoś chce się wypowiedzieć to zapraszam Wink
Kwestia tej "choroby" była swojego czasu poruszona na WAC Group na FB. Ogólnie konsensus był taki, że Pelvicachromisy lubią wybiórczo spuchnąć po: złej karmie- zbyt duży udział białka zwierzęcego(płatki!! głównie opierają się na mączkach rybnych!), wysokie NO3(już powyżej 5-10mg jest szkodliwe), czy po długotrwałym stresie.
Co do tego, że samica sobie pływała, a samiec padł. Zatrucia związkami azotu w pierwszej kolejności dotyczą większych ryb. Większa ryba-większa produkcja metabolitów- szybsze zatrucie organizmu poprzez ich zatrzymanie.

Co do zaczopowania- mrożona artemia, a dokładniej samice z pakietami jaj, są chyba najbardziej czopującym pokarmem dla ryb.
Jak już mocno spuchnięty brzuch to nic nie pomoże wg mnie, a to zwykle zmianą warunków i gorszą jakością wody. Zapewne miał już pasożyty (jak większość ryb w małych ilościach mają ) w sobie, ale ta zmiana i nie za bardzo warunki (pH-7,6) nie polepszyły na pewno.
Kiedyś czytałem o robionych badaniach ryb w naturze i one również żyły sobie dobrze z pasożytami w małych ilościach w sobie.
Tu: zaawansowane stadium nie pozwoliło pewnie na zastosowanie flubenolu lub podobnego leku.
Stron: 1 2