19-10-2012, 07:57 AM
Ehh coś ostatnio jestem ciągłym "zakładaczem" wątków na forum.
No więc tak jakieś 4 dni temu zakupiłam do siebie gałęzatkę, w sklepie zapakowali mi ją tak jak pakuje się rybki, czyli w woreczku z wodą (ponieważ była tam też dostawa świeżych ślimaczków, dla Helenek). Z mojego lenistwa, wlałam tą wodę ze sklepu do mojego baniaczka:/ i wczoraj u jednego z kawalerów zauważyłam białą wysypkę, podejrzewam ospę :/.
Zdecydowałam się na leczenie podwyższoną temperaturą, bo przed zakupem M. ramirezi naczytałam się o nich że są b. wrażliwe na różnego rodzaju leki, a że to moje oczka w głowie to postanowiłam puki co żadnych nie stosować.
Powoli podniosłam temperaturę do 32 stopni (latem cała obsada, bez problemu znosiła upały), włączyłam na maxa napowietrzanie, i zmniejszyłam dawkę pokarmu.
Po nocy mam wrażenie że zaatakowany gupik ma jakby troszkę mniejszą tą wysypkę, musiałam na prawdę się przyjrzeć żeby zobaczyć który był chory, ale jeszcze jakieś tam kropki ma.
Moje pytanie przez ile dni utrzymywać tą temperaturę?? Na różnych forach były różne info, na temat temperatury która uśmierca tego pierwotniaka, czy 32 stopnie dadzą radę ??
Plusem tej metody puki co jest to że moja ukochana para się pogodziła (bo znowu był kryzys po nieudanej ikrze), reszta obsady wykazuje troszkę większą aktywność, ale nie zachowuje się jakoś dziwnie.
Napiszcie proszę jakieś przykładowe zachowania które powinny mnie zaniepokoić, bo tak naprawdę nie bardzo wiem na co mam zwracać uwagę.
No więc tak jakieś 4 dni temu zakupiłam do siebie gałęzatkę, w sklepie zapakowali mi ją tak jak pakuje się rybki, czyli w woreczku z wodą (ponieważ była tam też dostawa świeżych ślimaczków, dla Helenek). Z mojego lenistwa, wlałam tą wodę ze sklepu do mojego baniaczka:/ i wczoraj u jednego z kawalerów zauważyłam białą wysypkę, podejrzewam ospę :/.
Zdecydowałam się na leczenie podwyższoną temperaturą, bo przed zakupem M. ramirezi naczytałam się o nich że są b. wrażliwe na różnego rodzaju leki, a że to moje oczka w głowie to postanowiłam puki co żadnych nie stosować.
Powoli podniosłam temperaturę do 32 stopni (latem cała obsada, bez problemu znosiła upały), włączyłam na maxa napowietrzanie, i zmniejszyłam dawkę pokarmu.
Po nocy mam wrażenie że zaatakowany gupik ma jakby troszkę mniejszą tą wysypkę, musiałam na prawdę się przyjrzeć żeby zobaczyć który był chory, ale jeszcze jakieś tam kropki ma.
Moje pytanie przez ile dni utrzymywać tą temperaturę?? Na różnych forach były różne info, na temat temperatury która uśmierca tego pierwotniaka, czy 32 stopnie dadzą radę ??
Plusem tej metody puki co jest to że moja ukochana para się pogodziła (bo znowu był kryzys po nieudanej ikrze), reszta obsady wykazuje troszkę większą aktywność, ale nie zachowuje się jakoś dziwnie.
Napiszcie proszę jakieś przykładowe zachowania które powinny mnie zaniepokoić, bo tak naprawdę nie bardzo wiem na co mam zwracać uwagę.