• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Ochotka i rurecznik.

(03-04-2017, 22:04 PM)filas napisał(a): Jeżeli pokarm typu ochotka jest bardzo powszechny w naturze i spożywany przez wszelakie gatunki ryb to nie może być tak, że jest to dla nich zabójcze i narażają się każdorazowo na śmierć.

Błąd w rozumowaniu polega na założeniu, że wszystko co zwierze ma w swoim środowisku naturalnym jest dla jej zdrowia najbezpieczniejsze i jedyne słuszne. Otóż nie jest - i to dobrze podsumowała 12dot12 jednym zdaniem.
W akwarium utrzymujemy jakąś tam ograniczoną populację ryb i jeśli zależy nam na maksymalizacji przeżywalności - minimalizujemy ryzyko. To bardzo proste i logiczne.
Czemu lwy polują na bawoła, skoro ten może im się pięknie odwdzięczyć łamiąc żebra, albo przebijając trzewia?


Cytat:A ja zawsze lubię zafundować moim "niewolnikom" odrobinę tego co mają w naturze. Właśnie policzyłem ile lat karmię ryby żywym żarciem - wyszło 34
Tutaj muszę Cię zmartwić - to, że w naturze larwy ochotkowatych i pokrewnych są zjadane przez dane ryby, nie znaczy że karmienie ich wciąż ochotką to fundowanie tego co mają w naturze. Nie wiem jakie ryby hodujesz, niemniej kojarzę artykuł z Magazynu Cichlidae o karmieniu dysków - pamiętam informację, że spożycie ochotkowatych przez dyskowce stanowiło ok. 10% diety. Z pewnością różni się to wśród poszczególnych grup ryb, niemniej nie wierzę, że są to ilości bardzo znaczące. Czy trzymasz się jakichś konkretnych procentów, żeby robić tak jak jest w naturze?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Chłopaki pakuję się do wyjazdu ale szybko przeczytałem, będę wieczorem ponownie Wink
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Wszyscy macie racje. Ale chyba jednak takie rarytasy to w naturze nie trafiają się codziennie. Porównanie z lwami chyba jest tu najlepsze. Bawół jest niebezpieczny, ale upolowanie go bywa rzadkością. Głód jest w naturze częsty.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Też jestem zwolennikiem karmienia ochotką bo sam to robie od bardzo wielu lat. Przez ten czas gdy miałem żywą ochotkę odpowiedniej jakości to nigdy nie była ona szkodliwa w krótkiej czy długiej perspektywie. Wszyscy zwolennicy karmienia ochotką podkreślają, ze kluczem jest jej odpowiednia jakość o co w naszych sklepach jest bardzo trudno. Głównie ze względu na sporą ilość pośredników, którzy mają jej jakość w głębokim poważaniu. Natomiast o mrożonych ochotkach najlepiej zapomnieć.

Najlepszą ochotkę pozyskuje jak ją sam odławiam lub czasami wyhoduję. Po uzyskaniu „zdrowej ochotki” dochodzi jeszcze problem jej przechowywania, częstotliwości i sposobu skarmiania oraz jakim rybom ją podam w połączeniu z jakimi innymi pokarmami itd. Na każdym etapie możemy popełnić błąd co w konsekwencji może prowadzić do padnięć i złej o niej opinii. Nie można też zapomnieć o zagrożeniach, które tak barwnie opisuje Ruki. Z jednym zastrzeżeniem – nie można generalizować.    

Pewnie w pracach magisterskich i popularnej literaturze można znaleźć informacje o zagrożeniach jakie niesie wodzień. Bo przecież ma prawie tak samo brzydką mordę jak ochotka, pływa w zupie chemicznej i wpieprza świństwa koło niego pływające, przenosi patogeny jak listonosz gratisowe reklamówki. 
Mimo ewidentnych wad wodzień jest powszechnie skarmiany i lansowany jako bezpieczny co jest prawdą ale po spełnieniu określonych warunków. Dlatego generalizowanie że jest zły albo dobry i w tym przypadku jest niewłaściwe. 

Pisząc o ochotce i wodzieniu chciałem pokazać, że nie da się tematu związanego z ich wykorzystaniem jako pokarm, ujmować w kategorii dobry albo zły.  Owszem opcja „0”, „1” jest wygodna w dyskusji, ale życie pokazuje, że jest jeszcze coś pośredniego też bezpiecznego. Przecież nie można zignorować naszych doświadczeń z tym związanych.  
Dlatego uważam ochotkę jako pokarm warunkowo bezpieczny a wodzień jako pokarm warunkowo niebezpieczny. Kategoria czarno biała w ogóle tu nie pasuje.  
 
Na koniec pozwolę sobie na pewną dygresje co do wieku i płynącym z nim doświadczeniem. Mój ojciec kiedyś powiedział do mnie tak – synek nie podskakuj bo choćbyś skakał bardzo wysoko to i tak poprzeczki wieku nie pokonasz. Jestem teraz w jego wieku i wiem, że miał 100% racji. Proszę by młodsi koledzy nie brali tych słów jako przytyk ale docenili i nie lekceważyli argumentu związanego z wiekiem i doświadczeniem w akwarystyce. Wszakże jesteśmy forumowymi kolegami Usmiech 
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Cytat:teoPewnie w pracach magisterskich i popularnej literaturze można znaleźć informacje o zagrożeniach jakie niesie wodzień. Bo przecież ma prawie tak samo brzydką mordę jak ochotka, pływa w zupie chemicznej i wpieprza świństwa koło niego pływające, przenosi patogeny jak listonosz gratisowe reklamówki. 

Mimo ewidentnych wad wodzień jest powszechnie skarmiany i lansowany jako bezpieczny co jest prawdą ale po spełnieniu określonych warunków. Dlatego generalizowanie że jest zły albo dobry i w tym przypadku jest niewłaściwe. 

Morda larwy wodzienia jest znacznie delikatniejsza w obyciu, mimo że jest on drapieżnikiem. "Czerwone ochotkowate" odżywiają się głównie "podłożem", przez co chłoną całe dobrodziejstwo inwentarza. Wodzień, z racji drapieżnictwa, pod względem chemicznym będzie czystszym pokarmem- niestety z racji żywienia się planktonem może być ogniwem dla przywr, nicieni i tasiemców. Jednakże organizmy bentosowe, takie jak ochotki czy rureczniki, też jak najbardziej mogą przenosić pasożyty- w osadach dennych gromadzą się ich jaja oraz cysty. 

Dodatkowo, za mniejsze zanieczyszczenie chemiczne wodzienia odpowiada też fakt, że znacznie mniej czasu przebywa on w osadach dennych- larwy wykonują pionowe wędrówki dzienne, w osadach kryją się wyłącznie jeśli w danym "akwenie" występują w większej ilości drapieżniki. Z racji mniejszej ilości hemoglobiny nie wyłapują tak zanieczyszczeń z otoczenia jak ochotkowate.

Taką ciekawostką jest, że wodzień może zamieszkiwać akweny w których ochotkowate czy rurecznik nie dają rady z racji braku tlenu- jego larwy posiadają "worki" w których mogą sobie przechowywać tlen do oddychania. W ten sam sposób mogą przetrwać pewien czas ukryte w mule.

Teoria o niby dużej ekotoksyczności wodzienia widzę już nie pierwszy raz, zazwyczaj wywodzi się ona z kręgu osób trzymających paletki. Czytałem wtedy co nie co i jedyne co może być alarmujące to transfer kadmu wewnątrz piramidy troficznej. Peryfiton(zwany też aufwuchsem) zawiera jedne z większych koncentracji tego metalu, a wodzienie gustują w mikroorganizmach żywiących się kadmem. Co jeszcze ciekawsze- wodzienie wykształciły umiejętność regulowania ilości jonów cynku i miedzi w swoich organizmach, dlatego są w stanie przetrwać większe ich stężenia w otoczeniu. Jednak nie wiąże się to z większą zawartością tych metali w ich organizmach.

Cytat:teoNa koniec pozwolę sobie na pewną dygresje co do wieku i płynącym z nim doświadczeniem. Mój ojciec kiedyś powiedział do mnie tak – synek nie podskakuj bo choćbyś skakał bardzo wysoko to i tak poprzeczki wieku nie pokonasz. Jestem teraz w jego wieku i wiem, że miał 100% racji. Proszę by młodsi koledzy nie brali tych słów jako przytyk ale docenili i nie lekceważyli argumentu związanego z wiekiem i doświadczeniem w akwarystyce. Wszakże jesteśmy forumowymi kolegami [Obrazek: usmiech.gif]

Na początku mojej przygody wędkarskiej mój kolega-mentor(prawie 2x starszy ode mnie) nauczył mnie mądrego stwierdzenia. Jeśli ktoś w rozmowie podnosi argument wieku i doświadczenia to znaczy, że brakuje mu argumentów. I coś w tym jest! Osoby o mniejszym stażu, przez brak nabytych nawyków i inne spojrzenie na zagadnienie uczą się szybciej oraz mają większe predyspozycje do zauważenia czegoś "przegapionego przez innych".

Ja tam zostaję przy swoim 0/1 podejściu- moje ryby jedzą tylko suche i raz na ruski rok mrożonkę. Wink
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum Angel Angel Angel
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9

pozdrawiam, Łukasz
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
(04-04-2017, 20:07 PM)Ruki napisał(a): Ja tam zostaję przy swoim 0/1 podejściu- moje ryby jedzą tylko suche i raz na ruski rok mrożonkę. Wink

Po pierwsze primo: są różne odcienie szarości: od czerni do białości Winkjednym rybom ochotka szkodzi innym można zapodawać od czasu do czasu.
Po drugie primo: masz rybki Tongue a nie ryby, a nie wszystkie ryby jedzą paszę.
Po trzecie primo, ULTIMO!: taki najmłodszy to już Ruki nie jesteś Big Grin z resztą wiek tu nie ma żadnego znaczenia, bo przez lata można trwać w błędzie.
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
dzikakuna napisał(a):Po pierwsze primo: są różne odcienie szarości: od czerni do białości Winkjednym rybom ochotka szkodzi innym można zapodawać od czasu do czasu.
Dlatego napisałem, że ja zostaję przy swoim- moim rybom albo zaszkodzi albo jest niewskazana. Smile
dzikakuna napisał(a):Po drugie primo: masz rybki [Obrazek: tongue.gif] a nie ryby,
Poczekaj tylko jak moje chromidotilapie wyrosną. Tongue
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum Angel Angel Angel
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9

pozdrawiam, Łukasz
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Greek - porównanie z lwami to jakaś porażka. Nie rozmawiamy o polowaniu i niebezpieczeństwem z tym związanym tylko o pożeraniu pokarmu, który mieści się jednorazowo w pysku ryby. Ryba nie musi polować na ochotkę a gdyby lew mógł wziąć do pyska od razu całego bawoła to też niczym by nie ryzykował! Nie ogarniam Twojej logiki, sorry.

Odnośnie karmienia widać, że nie czytasz moich postów, ja nie karmię "wciąż" tylko dwa razy w tygodniu!!! Biorąc pod uwagę, że moje ryby są karmione 2 razy dziennie daje nam to 14 "posiłków" tygodniowo. Jak łatwo zauważyć w rozrachunku tygodniowy lub miesięcznym lub rocznym jest to mniej niż 10%. Wychodzi na to, że daję im zdecydowanie za mało Wink

Ruki - nie obiecuj z tym hejtowaniem bo i tak ostatnio się "nie wyrabiasz", nagły wzrost to było by coś Wink Znowu się naśmiewasz z nieodpowiednio użytego określenia - pancerzyki - dobrze wiesz, że chodzi o "uzbrojenie" aparatu gębowego drewnojada, przy którym ochotka wygląda jak zabawka. Jednak mnie to nie dziwi, używasz uwypuklonych określeń aby stworzyć atmosferę "grozy" - drapieżna niebezpieczna ochotka Smile
Twój kolega, który mówił o wieku miał rację, jednak w moim przypadku chodziło o statystyki - tego nie pokonasz świeżym spojrzeniem. Wierz mi, że ja bacznie obserwuję ryby i nie robię czegoś z przypadku, jeżeli ryby pobierają pokarm z podłoża a ich gatunek nadal istnieje to na pewno nie szkodzi im perforacja wnętrzności od ochotki - to jest bzdura.

Ludzie, nie dajcie się zastraszyć, ochotka nie jest czymś złym jeżeli przestrzega się pewnych zasad, które można wyczytać w tych postach powyżej. Obserwujcie swoje ryby, to najważniejsze oraz dbajcie o świeżość i dobrą kondycję pokarmu.

Ruki - to, że Twoje ryby są mniej szczęśliwe i jedzą tylko suche to trudno, nie pomogę im Wink za daleko mieszkasz Tongue Proszę jednak nie demonizuj niektórych zagadnień i jako ten młodszy jak wspomniałeś spójrz świeżym wzrokiem i zaakceptuj, że nie wszystko jest czarne lub tylko białe.

Z ciekawostek moich obserwacji - pewnie już o tym pisałem ale pięknie wpisuje się w ten temat. Karmię czasami ryby ślimakami. Oczywiście mi to nie wystarczyło Tongue Małe ślimaczki dla człowieka niemal identyczne z ziarnkami żwirku. Ryba pobiera samego ślimaka i już go nie wypluwa, ląduje w żołądku. Następnie wrzucam podobnej wielkości ziarnka żwirku - ryba pobiera ale wypluwa. Logiczne Smile Kolejnym razem wrzucam wymieszane - sporo żwiru i kilka ślimaków - większość opada na dno - ryba pobiera i wypluwa jedynie żwirek! Wszystkie ślimaki zostają zgniecione i zeżarte. Dla Nas luidzi nie do pojęcia, jak w pełnej gębie żwiru i kilku ślimaków połknąć to co jadalne a resztę wypluć? Proszę nie irytujcie mnie więcej, że ryby o takiej specjalizacji ryzykują połykając ochotkę Smile Nie mierzcie ryb swoją miarą i swoimi "nieumiejętnościami" - zainteresujcie się czym Wasze ryby się odżywiają w naturze i dajcie im to od czasu do czasu, oczywiście dbając o jakość pokarmu.
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
filas napisał(a):Znowu się naśmiewasz z nieodpowiednio użytego określenia - pancerzyki - dobrze wiesz, że chodzi o "uzbrojenie" aparatu gębowego drewnojada, przy którym ochotka wygląda jak zabawka.
Greekowi zarzucasz, że nie czyta Twoich postów, a sam z moimi walisz babola raz po raz. Wskaż gdzie się naśmiewam?!?
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum Angel Angel Angel
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9

pozdrawiam, Łukasz
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
Ruki, Filas - już to pisałem tutaj, nie tylko ja - wiecie, że obaj piszecie o karmieniu pielęgnic, ale tak na prawdę KOMPLETNIE RÓŻNYCH ryb? Smile

I wiecie, że obaj macie rację (w 50%) i obaj się mylicie (w 50%) Big Grin
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości