• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Ankieta: Co sądzisz o zabieraniu ikry/larw/narybku inkubującym gębaczom?
Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie.
Nie mam nic przeciwko
13.64%
3 13.64%
Jestem przeciw
72.73%
16 72.73%
Nie mam zdania
13.64%
3 13.64%
Razem 22 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Title: Pobieranie narybku od inkubujących pielęgnic.

#21
Dawidzie, co do ramirez to trochę źle słyszałeś. Wink Największe problemy(bo najczęściej jest w akwariach) sprawia wyjściowa forma, nie żadna złota czy motylowa. Wink I nie dlatego, że są trzymane w akwariach(nie czytasz dokładnie albo celowo przeinaczasz stwierdzenia dyskutantów). Dzieję się tak dlatego, że w trakcie masowego jej rozrodu w celach komercyjnych od wielu pokoleń powtarza się błędy hodowlane i od razu po tarle odbiera się ikrę.
Co do korelacji- pora odłożyć książki na bok i popatrzyć na akwarium przez pryzmat żyjącej przyrody, a nie wyłącznie naukowych tez oraz hipotez. Wink
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum Angel Angel Angel
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9

pozdrawiam, Łukasz
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#22
tak się nad tym wszystkim zastanawiam i pomimo, że zagłosowałem na "nie" to teraz zaczynam dostrzegać, że to nie jest takie proste, powstaje z tego takie "błędne koło". Po pierwsze akwarystów można podzielić na takich co chcą mięć określone ryby i interesuje ich obserwacja zachowań, tworzą zbiorniki przypominające dany biotop, ale jest też druga grupa, która chce mieć akwarium z rybkami bo im się podobają i tyle, nie dbają o ich zachowania, obserwacje czy sposób urządzenia akwarium. Teraz powstaje problem bo każdy chce mieć rybki a ktoś musi je hodować i potem sprzedać obydwu grupom.
Niedawno oglądałem film w TV pt. Rybka zwana Nemo, co prawda nie o pielęgnicach, ale o problemie jaki spotkał ten gatunek i jaki może dotknąć również inne gatunki w tym nasze pielęgnice. W skrócie: po emisji bajki "Nemo" sprzedaż ryb zwanych u nas błazenkami tak wzrosła na całym świecie, zwłaszcza w stanach, że zaczęło to zagrażać ich populacji w warunkach naturalnych. Na szczęście dla tego gatunku znaleźli się ludzie, głównie w Indonezji, którzy doszli niemal do perfekcji w rozmnażaniu tych ryb na swoich fermach. Oczywiście wiąże się to z całkowitym wynaturzeniem jeżeli chodzi o sposób rozmnażania się ryb, ikra składana jest na płytkach ceramicznych, narybek od samego początku kontrolowany jest przez człowieka i potencjalni rodzice nie mają w to żadnego wkładu, przypominam, że to nie są co prawda pielęgnice ale samiec również przejmuje opiekę nad inkubacją ikry chroniąc ją, natleniając, czyszcząc itp. jedynie narybek jest skazany już sam na siebie. Wiadomo, że kontrola nad ikrą sprawowana przez człowieka ma na celu uzyskanie jak największej liczby młodych i wygenerowanie jak największego zysku z hodowli, ale ma to również bezcenne znaczenie dla ryb żyjących w naturze będących na skraju zagłady w niektórych rejonach.
Tak więc wydaje mi się, że jeżeli chodzi o nasze obserwacje ryb, jako miłośników to odbieranie narybku może być niesmaczne, niepotrzebne, krzywdzące, itd. natomiast w niektórych przypadkach jest to najlepsza metoda na utrzymanie komercyjnych hodowli aby ryby danego gatunku nie były pozyskiwane w sposób ciągły z naturalnych siedlisk, bo ten kto szuka takich ryb to znajdzie i je doceni ale ten kto chce mieć rybki do ozdoby to niech lepiej korzysta z dobrze prosperującej hodowli, nigdy nie wiadomo co może spotkać dany gatunek w przyszłości, w przypadku "Nemo" wystarczyła jedna bajka, ale takie np. trofeusy też mogą stać się nagle tak modne, że zagrozi to ich populacji w jeziorze i wtedy chyba lepiej żeby hodowca pozyskał jak największą ilość ryb i zaspokoił potrzeby ludzkie niż żeby osiągnęły one kosmiczną cenę i zostały przetrzebione do zera
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#23
Dlatego ja teraz widzę, że powinienem dodać 4tą opcję: "w szczególnych przypadkach - jestem za" bo tak jak piszesz, odpowiedź nie jest jednoznaczna.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#24
(16-12-2011, 07:23 AM)Robert M. napisał(a):
(16-12-2011, 02:25 AM)carman napisał(a): Pani Marto czy odłowiłaby Pani maluchy np.petrochromisów sp red bulu point Smile gdyby wiedziała ,że są one skazane na pewną śmierć przy rodzicach?Być może tym pytaniem pozwalam sobie na zbyt wiele ale zaryzykuję.
A dlaczego maja być skazane na śmierć? Tego nie rozumiem. Przy odpowiednio urządzonym akwarium nie ma takiego problemu. Zawsze coś zginie, ale nigdy wszystko. Marta

Marto - nie mogę się w pełni zgodzić z Twoją opinią. Co prawda moje akwarium biorąc pod uwagę potrzeby petrochromisów duże nie było, jednak utrzymanie narybku graniczyło z cudem, pomimo urządzenia wielu małych kryjówek. Potwierdzają to opinie innych hodowców, na które natknąłem się w sieci. Oczywiście istnieje rozwiązanie polegające na odlowieniu inkubującej samicy i pozostawienia jej tam z młodymi przez jakiś czas. Są jednak dwa "ale". Po pierwsze trzeba mieć dodatkowy zbiornik (przy tych rybach to i tak konieczność). Po drugie i najważniejsze - te ryby, chyba najbardziej spośród żyjących w moich akwariach - są znane z tego, że odłowiona samica może nie mieć powrotu do stada. Ja miałem szczęście i nigdy nic złego moich samic nie spotkało. Jednak np. w przypadku Petrochomis sp. Moshi odławiałem jedynie 2 samice, które były bardzo wysoko "ustawione" w hierarchii stada. Wszystkie pozostałe pozostawiałem w akwarium ogólnym, a narybek ginął po kilku/kilkunastu dniach.

Gdybym nie odłowił samic kilku znajomych akwarystów, z uwagi na cenę tych petrochromisów, nie mogłoby mieć ich teraz w swoich akwariach ...
[Obrazek: 93c4a8623c8ea33fm.png]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#25
(19-12-2011, 18:33 PM)bernard napisał(a):
(16-12-2011, 07:23 AM)Robert M. napisał(a):
(16-12-2011, 02:25 AM)carman napisał(a): Pani Marto czy odłowiłaby Pani maluchy np.petrochromisów sp red bulu point Smile gdyby wiedziała ,że są one skazane na pewną śmierć przy rodzicach?Być może tym pytaniem pozwalam sobie na zbyt wiele ale zaryzykuję.
A dlaczego maja być skazane na śmierć? Tego nie rozumiem. Przy odpowiednio urządzonym akwarium nie ma takiego problemu. Zawsze coś zginie, ale nigdy wszystko. Marta

Marto - nie mogę się w pełni zgodzić z Twoją opinią. Co prawda moje akwarium biorąc pod uwagę potrzeby petrochromisów duże nie było, jednak utrzymanie narybku graniczyło z cudem, pomimo urządzenia wielu małych kryjówek. Potwierdzają to opinie innych hodowców, na które natknąłem się w sieci. Oczywiście istnieje rozwiązanie polegające na odlowieniu inkubującej samicy i pozostawienia jej tam z młodymi przez jakiś czas. Są jednak dwa "ale". Po pierwsze trzeba mieć dodatkowy zbiornik (przy tych rybach to i tak konieczność). Po drugie i najważniejsze - te ryby, chyba najbardziej spośród żyjących w moich akwariach - są znane z tego, że odłowiona samica może nie mieć powrotu do stada. Ja miałem szczęście i nigdy nic złego moich samic nie spotkało. Jednak np. w przypadku Petrochomis sp. Moshi odławiałem jedynie 2 samice, które były bardzo wysoko "ustawione" w hierarchii stada. Wszystkie pozostałe pozostawiałem w akwarium ogólnym, a narybek ginął po kilku/kilkunastu dniach.

Gdybym nie odłowił samic kilku znajomych akwarystów, z uwagi na cenę tych petrochromisów, nie mogłoby mieć ich teraz w swoich akwariach ...


Bernardzie

Być może jednak wielkość zbiornika i skład gatunkowy determinuje to o czym piszesz. Jestem przeciwnikiem wypuszczania ikry/ maluchów z pyska, a dodatkowo odławiania samic do oddzielnych zbiorników (dotyczy to głównie petrochromisów). Sam wiesz czym może się to skończyć. Rzadko kiedy udaje się taką samice wprowadzić do zbiornika. U nas w domu mieliśmy w 1300 litrowym zbiorniku petrochromisy z trofeusami i pozostawało wiele młodych.

Jak sam wiesz w naturze inkubujące matki czy petrochromisów czy trofeusów odpływają z terytorium samca i grupy dorosłych ryb na płyciznę. Tam odchowują młode -dorosłe ryby, zwłaszcza dominujące samce i samice nie mają kontaktu z narybkiem. Stąd w akwariach muszą się uczyć kontaktu wzrokowego z młodymi i tego, że nie jest to ich papu. Uczą się w czasie i po kilku miotach cała grupa młodych o różnym wieku bez problemu pływa w zbiorniku. Tylko my musimy być cierpliwi, a tego właśnie nam brakujeSmile Akwarysta to nie hodowca, który żyje z ilości sprzedanych ryb. Obserwacja zachowań jest kluczem do tego. Stąd i moje podejście do tego problemu. Jak powiemy, ze można odbierać młode to tak będą wszyscy robili i z akwarystyki w dużym tego słowa znaczeniu niewiele zostanie. W naturze także niewiele młodych przeżywa z każdego miotu, a jednak ....

Dla mnie akwarystyka to szczególne hobby, wymaga wiedzy i obserwacji. A fora takie jak to powinny uczyć odpowiedniego podejścia do hobby.

To oczywiście jest moje zdanie, jestem w tym wypadku bardzo konserwatywna i upartaSmile Ale taka jestem. Wyrażam swoje zdanie, a nie piętnuję innych. Zawsze mówię, że akwarysta musi być cierpliwy.

Marta



 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości